A ja dziś zrobiłem coś niesamowitego

Wsadziłem wkład do prawego lusterka
Ale po kolei, rano jadąc do pracy wsiadłem do auta, odpalam, chce ruszyć, patrze w lusterko z prawej, a tu ... nic, nie ma wkładu

Dostałem białej gorączki, znowu zaje...li se myślę. Obszedłem samochód czy z resztą w porządku i wkurzony wsiadłem za stery i chciałem jechać. Nagle patrze, a na żywopłocie, dwa, trzy samochody przede mną (stałem w ciągu aut na ulicy, a obok rośnie żywopłot) wystaje kawałek lusterka. Wysiadłem i idę z myślą że pewnie pękło jak pan złodziej wyciągał (a dobre i pęknięte niż żadne) i je wywalił. Podchodzę a lusterko całe, to je zabrałem i zamontowałem z powrotem. Miałem szczęście, bo było niekompletne od momentu jak kupiłem auto, bo nie miało języka usztywniającego i okazało się że nie miało jednego haka, co powodowało że drżało na dziurach, ale widocznie złodziej potrzebował całe

A może chciał plastykową osłonę lusterka skroić, żeby ją wyjąć, trzeba wkład wyjąć i ktoś go przepłoszył

Bynajmniej wróciło na swoje miejsce
