
Exe kupiłem od Mac'a 3 lata temu, ale przez pierwsze półtora roku nie działo się nic szczególnego poza trzepaniem kilometrów od Gdańska po Pragę a co za tym idzie przepalania 10/100 gazu i 0.2/100 oleju. Dopiero po tym czasie silnik odmówił posłuszeństwa (przepalony tłok w E16i) i zaczęło się to co jest solą życia posiadacza klasyka

Zdecydowałem się na swap na CA18DE, bo z tego co mi wiadomo to najmocniejsza jednostka która gościła pod maską tego autka. Znalazłem dawcę i zaczął się rajd po mechanikach, którego to ram czasowych nie zdradzę przez grzeczność i przyzwoitość

Porównanie maszynowni:

Exe przyprowadziłem do siebie w takim oto stanie:
A później przyszedł moment zawahania, bo połowa elektryki nie działała, a samochód trzeba było w końcu skręcić do kupy:

Skręcanie zacząłem od zrobienia jeszcze większego spustoszenia, wydłubałem wszystko ze środka i zacząłem grupować i wywalać niepotrzebne przewody, podłączyłem lampy stopu, lusterka, wycieraczki i ogrzewanie tylnej szyby:
Później doprowadziłem bagażnik do porządku, zdarłem trochę rdzy, oddałem stelaże do ocynku i zagruntowałem blachy:


Po tej miłej i przyjemnej robocie wymontowałem główną wiązkę z komory:

Zrobiłem od zera światła razem z ich podnoszeniem:
A na koniec wszystko precyzyjnie umieściłem na swoim miejscu:

Następne w kolejce były wszystkie upierdliwie umiejscowione kostki (całkiem przypadkowo udało się uwiecznić pełny obraz moich relacji z Exą


Po wielu tygodniach walki z przewodami, komarami, brakiem światła, zimnem, gradem i brakującymi elementami udało się poskładać plastiki i wykładziny:
Ostatnie szlify przebiegały w mało sprzyjających warunkach, w szczególności kiedy te wszystkie przewody musiałem gdzieś upchnąć i przy okazji nie pourywać:
I zostało to co najprzyjemniejsze, czyli oblot

Znalazłem przy okazji kilka fot archiwalnych, jeszcze z E16i:
Wielkie dzięki dla mojego Brata:
I wyrazy szacunku za wierną służbę:
Po tym przydługim wstępie...
Witam, Kuba jestem
