Więc po kolei:
SILNIK to znienawidzony 1.8 16V - niemal nie bierze oleju (zużycie na poziomie 0,4-0,5/10kkm). Od kilku lat lany był 5W50 Mobila, wymieniany co 10k (bo gaz) i wydaje mi się, że chyba to najlepiej konserwuje silnik
![;)](./images/smilies/oczko.gif)
Przebieg na poziomie 348kkm.
Kupiłem z 230k na liczniku. Auto było naprawdę zadbane, bo jeździł nim chłopak, który nie dość, że nie kręci, to jeszcze dbał o auto. Przejechał nim całą Europę, a jedyny kłopot to stan kierownicy (okładzina nieco się łuszczy, ale kto by się tym przejmował, ja na pewno nie).
Na LPG jeździ od 2008 roku. Wcześniej była założona instalacja III generacji Stella, w 2017 roku zmieniłem na Lovato. Powód był prosty - padł mi parownik, a nie był nigdzie do dostania nowy od prawie roku, a dostępność innych części była tak niska, że stwierdziłem, że lepiej wymienić na coś nowszego. Spalanie nie było złe, ale po wymianie na Lovato IV generacji zrobiło się śmiesznie niskie (uśrednione spalanie z ostatnich kilkunastu tankowań to 8 litrów, głównie jeżdżę autem poza miastem, najczęściej ekspresówkami, więc na trasie rzadko jadę wolniej niż 90 na godzinę).
Służy mi bardzo dobrze. Nie ma może jakoś super dużo mocy, ale spokojnie się toczy. Zrobiłem nią już prawie 120kkm, nigdy nie widziała lawety. Najpoważniejsza usterka - padł mi rozrusznik w trasie. Poszła na popych. No i jeszcze raz okazało się, że temperatura leci do góry - pompa wody zaczęła podprowadzać chłodziwo, były jakieś wahania na termometrze, więc jak dojechałem gdzie trzeba, to od razu zacząłem szukać przyczyny. Zleciało trochę płynu z chłodnicy, dolałem co trzeba, pojechałem na warsztat. Okazało się, że to pompa, więc było szukanie części. Lipa straszna się z nimi robi niestety.
Czasem sypie się coś w zawieszeniu (wada - zaleta - jak jedna rzecz idzie, to trzeba się przygotować na następną, ale przynajmniej po dwóch wizytach mam spokój na długo; ostatni raz robiłem zawieszenie trzy lata temu, teraz znowu coś się sypnęło. Zostało tylko wymienić tylne kolumny, bo trochę tyłek przysiadł, chociaż trzyma parametry). Ale nie mam powodów do narzekania. Naprawy są tanie, części w miarę dostępne (chociaż na półoś czekałem tydzień, a zaciski od ręcznego były regenerowane, bo ostatnie zamienniki były za totalnie idiotyczne 500 złotych za stronę).
Do tego sporo poduszek powietrznych, nieco elektryki "wygodnej" (lusterka, wszystkie szyby, automatyczna klima, grzanie tyłka), super wygodne fotele, masa miejsca z tyłu i pojemny bagażnik.
Jak na razie jeździ i nie planuję go pogonić. Zwłaszcza że jest to naprawdę wdzięczne wozidło. Ostatnio przymierzałem się do wymiany, bo dziecko i tak dalej, ale popatrzyłem na ofertę aut używanych i... stwierdziłem, że włożę w Primerę cztery koła (gaz, impregnacja podwozia, ogarnięcie lakierki i paru pierdółek) i będę jeździł, dopóki się nie rozpadnie. A na to się nie zanosi w najbliższym czasie