z racji tego ze VE od jakiegoś czasu już leży w garażu

nadeszła pora aby odkopać gruza spod sterty śmieci, przez 2 lata trochę zarósł...



silnik na stojak i czyszczenie wstepne plus pozbywanie się zbędnych elementów

standardowo wymiana uszczelniaczy niestety tutaj male rozczarowanie bo uszczelniacz okazał się rozerwany czego nie było widać w torebce

hop siup i wskoczył na miejsce standardowo ostatnio bez użyciu żurawia który stoi i się kurzy



i na koniec belka doczekała się kuracji odchudzającej


i to na tyle chyba
cześć elementów pojechała do piaskowania i malowania proszkowego
plan był taki żeby odmalować komorę silnika ale na razie trzeba odpalić silnik i przegonić almerę, a do komory wrócimy...