Dziś miałem małą przygodę a mianowicie w chwili przerwy gdy szpachla schła na almerze umyliśmy z Andrew komorę silnika w Cherry-m po umyciu odpaliłem wóz i było oki. Po kilku godzinach stania na słońcu wszystko wyschło i po południu chcąc jechać do domu auto nie odpaliło

Szybka akcja tzn wyczyściłem świeczki i trochę główki sklepałem następnie wyczyściłem aparat bo kiepsko wyglądał i wóz działa jak marzenie jakieś 8min roboty

. Ogólnie auto jeździło normalnie ale przy przyspieszaniu trochę przerywało myślałem że to wina nie wystrojonego gaźnika. Ale po szybkiej naprawie zostałem mile zaskoczony wóz zapie...a aż miło 1-40, 2-80, 3-110, 4-130 i jeszcze chciał jechać ale drogi brakło

.
Od razu banan na pysku
przed
po

Jeszcze trzeba dokładniej doczyścić ale było to robione na szybko w poszukiwaniu rdzy której nie znalazłem
