
Mam dziwne objawy, nie za często ale mam, a więc po kolei. Dodam tylko że mam ABS i nie mam żadnego układu wspomagającego ruszanie.
Po pierwsze. Od pewnego czasu jak ruszam, samochód jakby próbuje robić "żabkę", muszę dać więcej obrotów silnika, jakby w sprzęgle drżały sprężyny, łapały i odbijały.
Po drugie. Ostatnio ze dwa , trzy razy zdarzyło mi się ze przy wcinaniu się z drogi podporzadkowanej, starcie z miejsca z dość wysokich obrotów silnika, samochód ruszył, ale dość mułowato a po chwili skoczyły obroty (mocno) a auto prawie nie przyspieszało

Po trzecie. Wczesną wiosną przy wjeździe na wysoki krawężnik zaparłem się oboma tylnymi kołami o niego i przypaliłem sprzęgło, wtedy za mocno na pół sprzęgle przygazowałem i było czuć że przypaliłem, w środku było czuć smród kiszonej kapusty i jestem świadomy że popełniłem błąd.
Dodam jeszcze, że pedał sprzęgła działa dobrze, sprzęgło bierze gdzieś na 1/3 wysokości od podłogi, biegi wchodzą bez najmniejszego problemu, bez zgrzytów, choć jak sprawdziłem płyn w zbiorniczku wyrównawczym od sprzęgła, jest brudny i w znacznie gorszym stanie niż hamulcowy, przez 10 lat był nie wymieniany. Stan płynu jest odpowiedni, powyżej min, poniżej max. Wysprzęglik chyba też dobrze działa, ale...
Czekam na podpowiedzi i propozycje co to może być, ewentualnie o potwierdzenie obaw ze to koniec sprzęgła. Dodam że nie wiem czy poprzedni właściciel coś przy sprzęgle robił, a na liczniku mam 195 000 km i przypuszczam ze licznik może być cofnięty.