Specyfikacja:
Nissan Primera P10 GT, 1996r.
Silnik: SR20DE, 2,0, 150KM (katalogowo), z pewnością kilka koni uciekło od smrodu LPG
Skrzynia: seria GT
Zawieszenie: Przód+Tył KYB Excel G, Seryjne springi GT
-> Przód: KYB Ultra SR, MTS -30, Poliuretan Strongflex w wahaczach górnych i łącznikach stabilizatora, Tył: MTS -20mm
Wnętrze: Seria GT, trochę zmęczone..
Elektryka: Pełna możliwa w tym modelu (szyby, lusterka, reg. reflektory, klimatyzacja itp.., Audio trochę lepsze niż oryginalne- 4 nowe głośniki i radio Sony
Body: Zderzaki, progi i lotka GT, był customowy grill, coś w stylu Impul'a i buda bez emblematów, ale na chwilę obecną siedzi ori grill i emblematy
Koła: Oryginalne, biedne alu GT 14'' polakierowane czarną perłą z EVO X

Z danych to by było na tyle..
Teraz trochę historii.
Nissan przybył do nas z Belgii w 2000 roku jako zupełna fabryka, karoseria w najszybszym kolorze, czyli czerwonym


Jako, że nie traktowali oni swoich poprzednich samochodów zbyt czule, tak i Primera miała spełniać funkcje dupowozu z punktu A do B, wyjazdów na wakacje jak i do przewozu różnego rodzaju towarów w firmie i nie oszczędzali jej.
Po jakimś czasie pojawiły się dodatkowe kółka w domu, a nissan zepchnięty na dalszy plan dostał się w moje ręce. Niestety akurat w tym momencie zaczęły ujawniać się efekty zaniedbywania wiernie służącego przez lata autka. Generalnie stało się wszystko co mogło stać się w P10-tce: ukręcone półośki, wypadająca 5tka, pojawiła się ruda itp.. ale wspólnymi siłami naprawiło się to, żeby furka się kulała, poza tym wizualnie miała już sporo ubytków, czyli jakies wgnioty, rysy, zmatowiały i obleśny lakier z odłażącym od chemii klarem.
Po jakiś 4 latach użytkowania w zasadzie głównie przeze mnie mimo tego, że dbałem o auto jak mogłem, zaczęły odzywać się pozostałe grzechy zaniedbania sprzed lat.. na dodatek znów odezwał się 5ty bieg, na lakier i popękane zderzaki nie mogłem już patrzeć a to przerosło trochę mój studencki budżet.
Stanąłem przed wyborem- sprzedać ją za "śrubki" albo zezłomować i kupić jakieś tanie w utrzymaniu wozidło.
Po kilku tygodniach sporów ze starszymi i odbiegania od ich rad dopiąłem swego. Wolałem jeździć Primerą bez 5tego biegu niż jakimś padłem na ropę z Niemiec, a że z Nismo łączyła mnie szczególna więź emocjonalna, postanowiłem dać mu chociaż namiastkę dawnej świetności dopóki będę miał na to hajs i nerwy

Tak krok po kroku, bardzo opornie ze względu na ubogie studenckie zarobki dłubałem przy aucie. W zeszłym roku zacisnąłem poślady i w myśl zasady "za ciosem" starałem się zrobić całą stronę wizualną Primy, co okazało się z wielu powodów bardziej skomplikowane niż myślałem..
Po rozebraniu jej u pewnego znajomego blacharza okazało się że do wymiany i spawania jest trochę więcej niż myślałem, z blacharką w wielu miejscach było bardzo słabo, ale stwierdziłem, że budę trzeba zrobić i tyle, pozostałe elementy, których nie ma sensu naprawiać wymienię na nowe, bądź używane w dobrym stanie.
Poniżej kilka zdjęć z prac blacharskich, niestety tylko takie zrobiłem telefonem:





Z racji tego, że Nissan stał rozbebeszony u blacharza, który w międzyczasie miał milion możliwych wymówek dlaczego tak długo dłubie przy moim aucie i zajmuje się w wieloma innymi rzeczami, miałem trochę czasu na skompletowanie potrzebnych elementów. Wjechały:
-2x nowe błotniki przednie,
-2x nowe reflektory przód z silniczkami,
-zderzaki: przód z belką i halogenami i tył z belką używane
-drzwi pasażera używane w kolorze w stanie bdb
-2x kierunkowskazy boczne clear
-nowa szyba czołowa
-naprawione popękane obudowy lusterek i szkła
-nowy zestaw nadkoli plastikowych i pewnie kilka innych pierdół..
Po zrobieniu wszystkiego co było potrzebne Nissan dostał nowy lakier, zastanawiałem się czy nie rozbierać całej budy i zmienić koloru, ale ze względu na budżet oraz na pewne przewrotności losu, które dopadły mnie w trakcie remontu potrzebowałem auto "na gwałt" i nie mogłem sobie na to pozwolić. Jako że do oryginalnej czerwieni byłem przyzwyczajony i pasował mi ten kolor to zmieniłem jedynie odcień na trochę żywszy. W lakier poszły także listwy na drzwiach i felgi. Klamki zostały czarne, bo chciałem żeby był chociaż delikatny kontrast od karoserii i jak dla mnie jest git.
Po lakierni i poskładaniu auta do kupy zabrałem się małymi krokami za resztę niedomagań:
-wskoczyła nowa pompa paliwa
-nowa chłodnica z wentylatorami i wężem (stara chłodnica była już ruda i dziurawa, a wąż poddał się ze starości pewnego pięknego dnia)
-wąż dolotowy z puszką (moje miały już dosyć

-wymieniona cała skrzynia z działającą 5tką od GT zalana Mobilem 75W90 (oczywiście GL-4

-nowe sprzęgło kompletne LUK
-nowe poduszki pod silnik i skrzynię
-nowe osłony komory silnika
-oczyściłem z syfu i rudej dolną część pasa przedniego i sanki pod silnikiem
Na tą chwilę to wszystko.
Co do modów to wiadomo, planów i marzeń jest mnóstwo, a mocy, momentu obrotowego i kasy na to zawsze za mało więc wolę nic nie mówić. Zresztą wszystko musi mieć ręce i nogi, a ze względu na ilość kilometrów, które robię w ciągu roku samochodem, na przeszkodzie w podjęciu się jakiś swap'ów czy uturbiania przy jednoczesnym pozbyciu się LPG stoi po prostu zdrowy rozsądek i ekonomia.. Życie.
Auto ma być zadbanym, w miarę dynamicznym i oszczędnym dupowozem wyróżniającym się w tłumie i na tym póki co się skupiam.
W najbliższej przyszłości plany są takie:
-dopracować detale lakiernicze i zakonserwować podłogę, -DONE
-przedliftowe i oklejone lampy tylne wymienić na poliftowe biało-czerwone
-zrobić kompletną zawiechę z przodu, czyli nowe amory + wszystkie gumy w pizdu i planuje zastąpić je tulejami poliuretanowymi, -DONE
-doprowadzić instalację LPG do ładu, więc może przy okazji wjedzie BLOS? -DONE IN 70%
-obniżenie 30-40mm, -DONE
-większe, ładniejsze koło 16" lub ew 17" na porządnej oponie
-nowa tapicerka
Tak wygląda obecnie:





