a tam, i ja opiszę moje przeżycia.
1- jadę do pracy, 18.06.2012( no już niedługo amnestia), patrzę- chodnik, kilka samochodów i jedno miejsce, akurat dla mnie, parkuję. Po pracy, godz. 22.30, idę do Prymki, patrzę-nie ma, zajumali czy co, patrzę wyżej-a tu znak B-36 plus T-24 (Tabliczka wskazuje, że pojazd pozostawiony w miejscu, w którym obowiązuje zakaz wyrażony znakami B-35 zakaz postoju lub B-36 zakaz zatrzymywania się zostanie usunięty na koszt właściciela. Tabliczkę stosuje w pobliżu obiektów takich jak banki, sądy, obiekty wojskowe oraz w miejscach, gdzie pozostawienie pojazdu utrudnia lub zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.), dzwonię 997, tak, wiedzą o tym i kierują mnie do SM. dzwonię tak, zgadza się, odholowany, zgłosić się na komendę. Ruszam "z buta" około 30 min. strażnik pokazuje czytelna fotkę Prymki i znaku, trudno, nie ma dyskusji, jedyna dyskusyjna sprawa to celowość ustawienia w tym miejscu znaków, żadna z definicji T-24 nie była wyczerpana, samochód nie blokował ruchu, ale to już nie z tym panem. Wypisuje dwa kwity: jeden wartościowy 100 zł plus 1 pkt, drugi upoważnia mnie do odbioru pojazdu... z parkingu na drugim końcu miasta. Godz. 23.20- nadchodzi burza, gromy walą, leje deszcz, próbuję złapać taryfę- nic, numeru tel. do teletaxi też nie mam. wydzwaniam do informacji, w końcu jest numer, dzwonię, po kilku min. podjeżdża taryfa. jedziemy, licznik wskazuje 30 zł. Płot, zaspany cieć i groźny pies dobierający mi się do nogawek, 23.50- płacę 499 zł za "odholowanie i przechowywanie na parkingu". Dobrze że jestem przed 24 bo policzyłby mi za drugą dobę. Podpisuję że odebrałem pojazd. Na parkingu samochodów kilkadziesiąt, idziemy do wozu, oglądam z grubsza- ciemno, pada, lampy daleko w narożnikach ogrodzenia, na pierwszy rzut oka ok. koła są, szyby całe-szczęśliwy jadę do domu, jest ok. 1.00. rano jeszcze raz oglądam i widzę uszkodzenia zderzaka, spoilera- powstały przy chamskim wciąganiu na lawetę. Kicha, nie mam świadków powstania uszkodzeń,, podpisałem odbiór i po zawodach. Na szczęście uszkodzenia nie były zbyt poważne, no ale były. Gość z lawety nigdy się nie przyzna że to jego wina ale za kilka dni widziałem podobna sytuację i wiem jak to wyglądało.
2-27.02 2013- znowu do pracy ale na 18.00. widoczność dobra, sucho, na takim "załamaniu" pasów ruchu gość z prawej wyjeżdża zbyt szeroko na lewo i ociera się o moje prawe tylne drzwi swoim lewym przednim błotnikiem. U mnie nic
, gość ma wgniot na błotniku
, nikt nie chce być winnym kolizji. dzwonimy po niebieskich. przyjeżdżają po 30 min. (rekord). po przedstawieniu sprawy bez oględzin miejsca, z odległości 100 metrów stwierdzają moją winę, nalegam aby podejść bliżej tam gdzie to było, idą niechętnie i od nowa- to moja wina, ja ściąłem i zajechałem facetowi drogę ( a nie że on jechał za szeroko). oględziny pojazdów to farsa, każda ryska na Prymce , każde moje słowo jest interpretowane na moją niekorzyść, ten drugi jest czysty jak woda źródlana, nie zgadzam się, straszą sądem, po godzinnej dyskusji i sporze w którym policaj na wszystkie sposoby starał się mnie zachęcić do mandatu uległem, w pracy na mnie czekają, nie wiadomo jak długo jeszcze czekać na przyjazd zespołu wypadkowego który dokonałby pomiarów( nie wiem jakich no ale...), oni maja już następne wezwania a ja ich zatrzymuję. głównym jego argumentem który mnie przełamał było to że nie wiadomo jak długo będę musiał czekać na rozprawę w sądzie no i wynik dla mnie może być zapewne i tak niekorzystny co podniesie moje koszty jak sąd oprze się na ich ocenie sytuacji. ta perspektywa (głównie tego oczekiwania) nie spodobała mi się zupełnie no i skończyło się na 450 zł mandatu+6 pkt dla mnie. zapewne nie powinienem ulec ale byłem już tak zestresowany że miałem dość.
Tak wyglądały moje bliskie spotkania z naszymi stróżami prawa i porządku. być może w drugim przypadku powinienem być bardziej stanowczy ale nie miałem już sił na spór. Dodam jeszcze że przykłady zdarzeń drogowych jakie mi zaprezentował ten z patrolu to tak na zdrowy rozum i moje jakieś tam doświadczenie to o kant d... otrzepać ale już nie dyskutowałem, był tak uparty że dyskusja nie miała sensu. mógłbym jeszcze pisać jakieś zażalenia czy skargi ale skoro mandat przyjąłem to już "po ptokach"
o kurczę, ale się rozpisałem, przepraszam jak kogoś znudziłem
Nie pytaj co Twój Nissan może zrobić dla Ciebie-pomyśl co Ty możesz zrobić dla niego
Nie jesteś sam na drodze, pomyśl o innych kierujących... a czasami za nich...