Mam taki problemik.
Chciałem swego czasu po zakupie furki nabić klimę, pojechałem do gościa, posprawdzał, zrobił próżnię, potem stwierdził że chłodnica jest dziurawa i raczej do wymiany, nie do naprawy.
Sklepowa cena mnie powaliła (700 zł

Kupiłem za 120 używaną - niby w dobrym stanie - powietrze trzyma, posprawdzam później to się okaże czy też wtopa czy nie i czy trzeba będzie wywalić te 7 stówek za nówkę.
Myślałem że sprzedawca chciał mi dać bonusa - i razem z chłodnicą przysłał mi osuszacz klimatyzacji


Postanowiłem to rozwiercić i jak to zwykle bywa - zgodnie z prawem Murphy-ego rozwierciłem w uchwycie tym ósemkowym - lekkie jajko.
I teraz moje pytania
czy uda mi się poprawnie zamontować chłodnicę do osuszacza mimo tego zjajowaciałego otworka? Czy to będzie szczelne? drgania i te rzeczy, nie wspominając o ciśnieniu.
Czy ten otworek wewnątrz też jest gwintowany, czy prosty i śruba tylko przez niego przechodzi? Na razie mojej starej nie wyciągałem, bo też ma zapieczone śruby i strach się bać że też uszkodzę ... a zanim ją wyjmę to wolę od razu założyć drugą - bo w sumie nie wiem czy można pomykać bez tej chłodnicy w układzie? Chyba w sumie tam nic nie ma ...
I w ogóle czy ten uchwyt czy jak to nazwać to stanowi nierozerwalną całość z rurką chłodnicy, czy można to jakoś ściągnąć z tej rurki i założyć powiedzmy (o ile uda się odzyskać bez usterkowo) z tej starej, z auta?
Załączam pikczery - marnej jakości bo z komórki ale widać o co mi chodzi.
Będę wdzięczny za jakieś porady.