Pewnego dnia jechałem sobie, oznaczenie mojego samochodu ( kolor czarny ), kolor czerowny - inny uzytkownik z którym nastąpiła kolizja. Więc będąc w pozycji nr.1 ustapiłem pierszeństwa pojazdowi który jechał prawym pasem ( po zewnetrzej ) - zatrzymałem sie, upewniłem się że moge bezpiecznie wjechać na rondo i wjechałem - czerwony pojazd był w bezpiecznej odległośći w pozycji nr.2. Spojnie wjechałem na rondo znajdując sie w pozycji nr.3, w pewnym momencie czerwiny pojazd zajechał mi droge ( zmieniał pas przed moja maską ) będąc w pozycji nr.4, dodam iż zmiana pasu nie była zasygnalizowana przez tego użytkownika i w dodatku miał zaparowane szyby boczne. Po gwałtownym hamowaniu z mojej strony zatrzymałem sie ok 1metra przed pasami, natomiast tamten uzytkownij jechała dalej - już prawym pasem. Zniszczenia w moim samochodzie: Lew przedni błotnik, reflektor, kierunek, zderzak, nadkole. W czerwonym samochodzie przednie drzwi od strony pasażera - wgniecione i szyba sie wykruszyła. Po kolizji natychmiast wezwałęm policje- nikt nie został ukarany na miejscu. Użytkownik czerownego samochodu twierdzi ze jechał prawym pasem i to ja zajechałem mu droge gdy włanczałem sie na rondo ( dodam ze na nagraniu z monitoringo jst widoczne ze jechał lewym pasem ). Kilka dni pózniej złożyłęm zeznania na policji. Dowiedziałem sie że wg. ich jest to moja wina! Co najciekawsze uzytkownik proponował mi ugodę taką zebym sie przyznał do winy i żeby to z mojego OC zostały pokryte wszystkie szkody, i próbował mnie uczyc jak sie wjeżdża na rondo, oraz informował ze jak sie przyznam to unikne kosztow sadowych ( telefoniecznie ).
Proszę o opnię kogo jest wina. Wg. mnie jest to wina uzytkownika czerwonego samochodu, policja na przesłuchaniu wstępnym twierdzi inaczej ( byc może to zmyła ale czy tak wolo
