Od miesiąca jestem użytkownikiem (i posiadaczem za razem

Ostatnie chłodniejsze dni przyniosły sporą niespodziankę. Mianowicie, przyszedł taki dzień, że Tinka nie chciała zapalić (mimo, ze dzień wcześniej palił bez problemu). Próbowałem kilka razy zakręcić ale lipa, kontrolki gasły i słychać było centralny z klapy bagażnika

Pomyślałem, że może aku jednak za słabe i postanowiłem wyjąć je i naładować (wcześnie poczytałem w instrukcji co nissan o tym mówi). Pierwsze zdziwienie - odpięta klema i wyje syrena ale ciszej - ok zapomniałem wyłączyć syrenkę więc powrót klemy "-" na biegun aku, piknięcie alarmu słuchać już normalne, dokręcam klemę, odpalam i wszystko chodzi jak ta lala, tyle że komp stracił ustawienia radia, kilometry na dystansie tymczasowym skasowane itd. auto chodziło na Pb jakiś czas, żadnych niepokojących oznak.
Następnego dnia pożyczyłem taką szczotkę do czyszczenia klem i biegunów, wyłączam alarm, otwieram maskę, przekręcam kluczyk w syrenie, odpinam klemę i niespodzianka - syrenka dalej wyje. Nieważne w jakim położeniu stacyjki syrenki był kluczyk (czerwona czy czarna kropka) syrenka po odcięciu zasilania cały czas wyje. Trochę to kłopotliwe ale przeczyściłem klemę "-" i biegun aku, przesmarowałem wazeliną techniczną, zakręciłem, ustawiłem czas na zegarku, stację w radiu itd - wszystko śmiga. Nastepnego dnia zachodze, rozbrajam alarm, otwieram centralnym drzwi, przekręcam kluczyk w stacyjce i słyszę centralny z bagażnika (fuck w myślach wypowiedziane), otwieram maskę a tam klema podskoczyła - ponownie dokręcam i tak cały czas od 3 dni.
1. macie jakiś sposób na tą podskakującą klemę?
2. jak wyłączyć tą syrenkę alarmu? może coś źle robię?
Liczę na kreatywność bo szukajka na forum nic mi nie powiedziała
