Temat stary ale opisze jak jak to robiłem jakiś czas temu.
Po wjechaniu w dziure wezwałem policje która spisała protokół z oględzin. Następnie porobiłem zdjęcia nie tylko dziury ale i wiekszego kawałka drogi aby można było zlokalizować miejsce z dziurą. U mnie dziura była na środku drogi więc 1 felga przednia lewa wraz z opona i opona tylną wymagały wymiany.
Nastepnie na drugi dzień udałem się do warszatu mechanicznego gdzie wykonałem naprawę zawieszenia, zakupiłem 2 opony oraz naprawiłem felge. Na wszystko brałem rachunki lub fv. Z całym pakietem dokumentów udałem się do Zarządcy drogi. Zgałaszając szkodę i opisując miejsce uznano mnie za wyłudzacza .... bo dziury tam nie ma !
Pokazałem zdjęcia które wydrukowałm więc uciszyłem podejrzenia. Zaraz po wyjściu z ZDM pojechałem na miejsce gdzie wpadłem w dziurę i o dziwo .. dziura zalepiona.
Sprawa toczyła się ponad pół roku. Ale kasę wywalczyłem - próbowali podważyć każdy świstek który dostarczyłem. Podważali konieczność naprawy zawieszenia skoro na protokole policyjnym nie ma o tym słowa. Chyba logiczne jest, że policja nie zobaczy wszystkich szkód. Mówili, że pewne za szybko jechałem skoro takie szkody powstały - powiedziałem im, że w protokole policyjnym nie ma o tym słowa.

Przyczepili się, że dlaczego nie przyjechałem do nich aby ichni rzeczoznawca wykonał oględziny. Powiedziałem, że zmieniłem koło na zapas i udałem się bezpośrednio do warsztatu bo auto niepewnie się zachowywało na drodze. Nastepnie kazali mi oddać im 2 uszkodzone opony, oraz wymienione elementy zawieszenia. Opony im przywiozłem a elementów powiedziałem aby udali się do warsztatu który mi naprawiał i tam sobie odszukali.
Generalnie nic przyjemnego ... ale to było jakis czas temu ( kilka lat) więc do tej pory może się zmieniło na lepsze. Ale walczyć i każdy dokument zbierać.