Dłuuugo nie było mnie na forum i przez ostatnie 70tyś km wiodłem spokojne życie szczęśliwego użytkownika Maximy
![:)](./images/smilies/wesoly.gif)
Niestety mój spokój skończył się w dniu kiedy to wymieniałem olej. Z własnej głupoty kazałem mechanikowi wlać 4l (nie wiem skąd mi się to wzięło). Wiedziałem, że jest za dużo więc nie szalałem, ale na stromym podjeździe z ostrym zakrętem nagle stracił moc i zaczął prychać. Na lpg powyżej 2tys. obr. nie dało się jechać a na pb wydawało się, że jest ok. Wiem, że zbyt duży poziom oleju nie powinien mieć wpływu ale wydawało mi się to zbyt dużym zbiegiem okoliczności. Przejeździłem na tym całą noc, a na drugi dzień pojechałem do mechanika odessać pół litra (teraz poziom jest w połowie skali). Po tej operacji poprawiło się aczkolwiek stan rzeczy nie powrócił do poprzedniego. Tak więc pojechałem sprawdzić czy wszystko jest ok z gazem, było więc odrazu u gazowników zamówiłem świece. Krucho z kasą więc wziąłem beru za 82PLN komet. Jak się szybko okazało nie był to dobry pomysł, chociażby ze względu na złą odległość żarnika 0,8 (szczelinomierz w ruch). Wymiana świec pomogła bo już nie muli a co ciekawe automat płynniej zmienia biegi (stare świece były w tym aucie podobno od nowości 235tys a przynajmniej od 70tys na lpg). Nie jest jednak tak różowo bo maxi już nie chodzi tak czysto i nieskazitelnie jak przy kupnie...
Reasumując:
1. Czy olej mógł mieć wpływ na usterkę świec, czy to przypadek? (były czyste kiedy je wymieniałem)
2. Czy tak naprawdę tylko dedykowane ngk 5555 warto zakładać? (moim beru trochę brakuje do ngk)
3. Jak przeciwdziałać powolnemu umieraniu koni w starej maxi kiedy się mocno i dynamicznie eksploatuje auto na lpg , tzn czy np. lepiej przejść z 5W40 na 10W, czy warto używać uszlachetniaczy do paliwa dedykowanych do gazu, czy wymieniać na wzmocnione część itd itp....
A może już poprostu nie katować staruszka?
![:)](./images/smilies/wesoly.gif)