[P11/WP11] Brak iskry.
: 2017-01-19, 00:23
Cześć chłopaki,
2 dni temu postanowiłem postanowiłem wymienić oring aparatu zapłonowego bo trochę ciekł. Wiec zdjąłem aparat i przy okazji umyłem wszystko łącznie z aparatem benzyna pb95 bo ta umazana olejem skrzynia już mnie drażniła. Ale wracając do tematu. Stara uszczelka miała już tak dość ze pękła mi w ręku :


Po wymianie oringu 27/4 postanowiłem złożyć wszystko do kupy, z racji ze ręcznie było strasznie cieżko go wepchnąć wstukałem go delikatnie młoteczkiem.
Odpaliłem wszystko w celu kontrolnym, wszystko było git wiec go zgasiłem i poszedłem spać
Następnego dnia wyjechałem z garażu i zrobiłem może 4-5 km po czym auto straciło obroty i zgasło. W końcu skończyłem na sznurku i w garażu.
Autko wydaje tylko takie odgłosy, szczególnie ten na końcu mnie martwi.

Zacząłem od sprawdzenia co dzieje się pod kopułka i palca.





Wyglada to jakby albo palec był niedopasowany albo kopułka za płytka.
Następnie wyjąłem wszystkie świece i przeciągnąłem do każdej przewód który na końcu podpiąłem do bloku w celu sprawdzenia czy jest iskra. Podczas gdy kolega kręcił kluczykiem ja sprawdzałem czy jest iskra.
Brak prądu. Nie ma iskry na żadnej ze świec.
Dziś poszedłem po nowa kopułkę i palec, kopułka pasuje palec jednak jak na złość nie wchodzi. Spróbowałem jednak wymienić sama kopułkę. Wymiana samej kopułki nie pomaga. Zobaczymy co jutro bd z nowym palcem rozdzielacza. Ale zdaje mi się ze coś jest chyba nie tak z aparatem. Tylko co mogło mu się stać
Świece wyglądają tak :


Kable maja około roku świece ponad 2 wiec kwalifikują się do wymiany co uczynię zaraz po tym jak znajdę przyczynę braku iskry.
Ma ktoś jakiś pomysł co mogłem uszkodzić albo co mogłoby być nie tak z tym moim chrupkiej ?
Pozdrawiam.
2 dni temu postanowiłem postanowiłem wymienić oring aparatu zapłonowego bo trochę ciekł. Wiec zdjąłem aparat i przy okazji umyłem wszystko łącznie z aparatem benzyna pb95 bo ta umazana olejem skrzynia już mnie drażniła. Ale wracając do tematu. Stara uszczelka miała już tak dość ze pękła mi w ręku :


Po wymianie oringu 27/4 postanowiłem złożyć wszystko do kupy, z racji ze ręcznie było strasznie cieżko go wepchnąć wstukałem go delikatnie młoteczkiem.
Odpaliłem wszystko w celu kontrolnym, wszystko było git wiec go zgasiłem i poszedłem spać

Następnego dnia wyjechałem z garażu i zrobiłem może 4-5 km po czym auto straciło obroty i zgasło. W końcu skończyłem na sznurku i w garażu.
Autko wydaje tylko takie odgłosy, szczególnie ten na końcu mnie martwi.
Zacząłem od sprawdzenia co dzieje się pod kopułka i palca.





Wyglada to jakby albo palec był niedopasowany albo kopułka za płytka.
Następnie wyjąłem wszystkie świece i przeciągnąłem do każdej przewód który na końcu podpiąłem do bloku w celu sprawdzenia czy jest iskra. Podczas gdy kolega kręcił kluczykiem ja sprawdzałem czy jest iskra.
Brak prądu. Nie ma iskry na żadnej ze świec.
Dziś poszedłem po nowa kopułkę i palec, kopułka pasuje palec jednak jak na złość nie wchodzi. Spróbowałem jednak wymienić sama kopułkę. Wymiana samej kopułki nie pomaga. Zobaczymy co jutro bd z nowym palcem rozdzielacza. Ale zdaje mi się ze coś jest chyba nie tak z aparatem. Tylko co mogło mu się stać

Świece wyglądają tak :


Kable maja około roku świece ponad 2 wiec kwalifikują się do wymiany co uczynię zaraz po tym jak znajdę przyczynę braku iskry.
Ma ktoś jakiś pomysł co mogłem uszkodzić albo co mogłoby być nie tak z tym moim chrupkiej ?
Pozdrawiam.