[P/WP11.144] Check eng - błąd P0335 - czujnik położenia wału
: 2017-03-10, 14:26
EDIT: po przeskanowaniu ELM327 wyszło - P0335 czujnik położenia wału.
Auto ma prawie 300tys, z czego jakieś 80tys na gazie, łańcuch od paru tyś dawał o sobie znak (byłem jakiś czas temu u mech - łańcuch jest rozciągnięty o jakieś 2 ogniwa) i wszystko wskazuje niestety na nieuniknioną wymianę rozrządu. Niestety, bo koszt wymiany rozrządu przy obecnej wartości wprawia mnie w rozterki.
Zastanawiam się tylko czy jest sens wymieniać póki co sam czujnik czy od razu rozrząd..
Podpowie ktoś gdzie w Krakowie udać się z takim problemem i na jaki koszt się nastawiać?
Auto wiekowe, więc nie chciałbym wydać dużo, ale też żeby nie był to jakiś bardzo badziewny zestaw.
Ostatnia kwestia - czy czujniki wału/wałka są takie same - można podmienić dla ostatecznego potwierdzenia diagnozy?
///
AUTO: Primera P11.144 1.8 B+LPG 2000 rok, 290tys przebiegu.
USTERKA: Silnik niespodziewanie zgasł na skrzyżowaniu (po długiej trasie bez problemów).
Pali się check engine, silnik odpala, ale pracuje głośno i nierówno.
OPIS WYSTĄPIENIA AWARII - przejechałem trasę 100km autostradą, zajechałem na parking, zgasiłem silnik i poszedłem opłacić parkowanie. Po paru minutach wsiadłem, chciałem odpalić, ale w pośpiechu przekręciłem go zbyt krótko (nie wiem czy ma to jakieś znaczenia, ale dla pewności nadmieniam i to). Po ponownej próbie odpalenia odpalić już nie chciał, chociaż kręcił normalnie. Próbowałem kilka razy - bezskutecznie. Zapchałem na miejsce parkingowe, co zajęło około 15 minut, po czym wsiadłem - przekręciłem i normalnie odpalił.
Miałem lot więc musiałem zostawić auto i tak, po 3 dniach wsiadłem do auta ponownie - odpalił, ale palił się już check engine. Auto pracowało normalnie, nie pracowało głośniej ani nie czułem spadku mocy. Była 2 w nocy i musiałem dostać się do Krakowa, więc pomimo lampki wróciłem 100km. Trasa przebiegała przez autostradę i drogę szybkiego ruchu. Już po wjeździe do miasta, na skrzyżowaniu, przy zwolnieniu i redukcji auto nagle zgasło i zapaliły się kontrolki. Zapchałem je na miejsce parkingowe, po czym miałem nadzieję, że ponownie czas zrobi swoje. Minęło jakieś 30 minut, ale nie mogłem odpalić auta. Taksówką wróciłem do domu.
Nastepnego dnia pojechałem do samochodu, wsiadłem, przekręciłem - odpalił. Odpalił, ale z bardzo niepokojącym dźwiękiem, głośno. Pracować też pracuje głośniej i nieco nierówno.
Proszę o sugestie - co po tym opisie wydaje się być na rzeczy oraz jeśli ktoś może polecić - jakiegoś mechanika w Krakowie (najlepiej na północy Krakowa, żebym nie musiał daleko jechać).
Z góry dziękuję.
Auto ma prawie 300tys, z czego jakieś 80tys na gazie, łańcuch od paru tyś dawał o sobie znak (byłem jakiś czas temu u mech - łańcuch jest rozciągnięty o jakieś 2 ogniwa) i wszystko wskazuje niestety na nieuniknioną wymianę rozrządu. Niestety, bo koszt wymiany rozrządu przy obecnej wartości wprawia mnie w rozterki.
Zastanawiam się tylko czy jest sens wymieniać póki co sam czujnik czy od razu rozrząd..
Podpowie ktoś gdzie w Krakowie udać się z takim problemem i na jaki koszt się nastawiać?
Auto wiekowe, więc nie chciałbym wydać dużo, ale też żeby nie był to jakiś bardzo badziewny zestaw.
Ostatnia kwestia - czy czujniki wału/wałka są takie same - można podmienić dla ostatecznego potwierdzenia diagnozy?
///
AUTO: Primera P11.144 1.8 B+LPG 2000 rok, 290tys przebiegu.
USTERKA: Silnik niespodziewanie zgasł na skrzyżowaniu (po długiej trasie bez problemów).
Pali się check engine, silnik odpala, ale pracuje głośno i nierówno.
OPIS WYSTĄPIENIA AWARII - przejechałem trasę 100km autostradą, zajechałem na parking, zgasiłem silnik i poszedłem opłacić parkowanie. Po paru minutach wsiadłem, chciałem odpalić, ale w pośpiechu przekręciłem go zbyt krótko (nie wiem czy ma to jakieś znaczenia, ale dla pewności nadmieniam i to). Po ponownej próbie odpalenia odpalić już nie chciał, chociaż kręcił normalnie. Próbowałem kilka razy - bezskutecznie. Zapchałem na miejsce parkingowe, co zajęło około 15 minut, po czym wsiadłem - przekręciłem i normalnie odpalił.
Miałem lot więc musiałem zostawić auto i tak, po 3 dniach wsiadłem do auta ponownie - odpalił, ale palił się już check engine. Auto pracowało normalnie, nie pracowało głośniej ani nie czułem spadku mocy. Była 2 w nocy i musiałem dostać się do Krakowa, więc pomimo lampki wróciłem 100km. Trasa przebiegała przez autostradę i drogę szybkiego ruchu. Już po wjeździe do miasta, na skrzyżowaniu, przy zwolnieniu i redukcji auto nagle zgasło i zapaliły się kontrolki. Zapchałem je na miejsce parkingowe, po czym miałem nadzieję, że ponownie czas zrobi swoje. Minęło jakieś 30 minut, ale nie mogłem odpalić auta. Taksówką wróciłem do domu.
Nastepnego dnia pojechałem do samochodu, wsiadłem, przekręciłem - odpalił. Odpalił, ale z bardzo niepokojącym dźwiękiem, głośno. Pracować też pracuje głośniej i nieco nierówno.
Proszę o sugestie - co po tym opisie wydaje się być na rzeczy oraz jeśli ktoś może polecić - jakiegoś mechanika w Krakowie (najlepiej na północy Krakowa, żebym nie musiał daleko jechać).
Z góry dziękuję.