[P/WP11.144] Znosi w prawo, kierownic drży nie da się jechać
: 2016-01-24, 00:11
Panowie mechanik ze mnie żadny.
Mam ostatnio problem z moją Primerą.
Samochód pływał, to znaczy przód. Pojechałem do mechanika - trzeba wymienić górne wahacze.
Super, wymieniłem wyjeżdżam w trasę. Przejechałem normalnie 30 kilometrów. Na prostej drodze gdy rozpędziłem się do 100 km kierownicą zaczęło szarpać w prawo. Po paru minutach kierownica cała w drganiach. Z prawej strony zaczęło coś huczeć. Zwolniłem do 40 km/h i czułem jakbym nie panował nad autem. Dowlekłem się do miejsca docelowego i pod dywagacjach pojechałem na ustawianie zbieżności.
Wyjechałem, niby wszystko spoko. Koleś mówił że jakaś śruba z lewej strony z przodu zapieczona i było ciężko ustawić zbieżność Ale jest ok.
Przejechałem 80 kilosów i znów zaczęło mi szarpać kierownicą w prawo. Ale już bez akcji typu nie mogę jechać. Pojedyncze szarpnięcia.
Na następny dnień pojechałem do mechanika i opowiadam moją historię. Ten mówi że jak jeździłem na rozwalonych wahaczach to faktycznie zbieżność się rozwaliła i powinno być ok.
No to pojechałem w trasę. Po 10 kilometrach znów to samo, szarpie i powtórka z drgań, kierownica szaleje. Na awaryjnych wracam do mechanika, wlokąc się 30 na godzinę.
Gaszę silnik idę do warsztatu. Ten wsiada ze mną do auta, jeździmy 15 minut w różnych prędkościach i nic.
Ja głpuieje. Mechanik każe mi przyjechać za 3 dni. Zostawiam auto. Wymienił tą śrubę co ciężko było przy ustawianiu zbieżności. Wyjął przegub wewnętrzny i okazało się że nie miał w sobie dwóch kulek, które się znalazły w innych obszarach samochodu. Wpakował je z powrotem, złożył przegub i skasował jak za zboże.
Pojechałem do domu. Rozpędziłem się i dalej to samo, raz gorzej raz lepiej, 5 minut można jeździć normalnie potem objawy wracają. Ja głupieję, czy pomożecie, ktoś się z czymś takim spotkał???
Jestem nowy na forum jak już był taki temat to napiszcie to usunę temat i się podepnę gdzie indziej.
Mam ostatnio problem z moją Primerą.
Samochód pływał, to znaczy przód. Pojechałem do mechanika - trzeba wymienić górne wahacze.
Super, wymieniłem wyjeżdżam w trasę. Przejechałem normalnie 30 kilometrów. Na prostej drodze gdy rozpędziłem się do 100 km kierownicą zaczęło szarpać w prawo. Po paru minutach kierownica cała w drganiach. Z prawej strony zaczęło coś huczeć. Zwolniłem do 40 km/h i czułem jakbym nie panował nad autem. Dowlekłem się do miejsca docelowego i pod dywagacjach pojechałem na ustawianie zbieżności.
Wyjechałem, niby wszystko spoko. Koleś mówił że jakaś śruba z lewej strony z przodu zapieczona i było ciężko ustawić zbieżność Ale jest ok.
Przejechałem 80 kilosów i znów zaczęło mi szarpać kierownicą w prawo. Ale już bez akcji typu nie mogę jechać. Pojedyncze szarpnięcia.
Na następny dnień pojechałem do mechanika i opowiadam moją historię. Ten mówi że jak jeździłem na rozwalonych wahaczach to faktycznie zbieżność się rozwaliła i powinno być ok.
No to pojechałem w trasę. Po 10 kilometrach znów to samo, szarpie i powtórka z drgań, kierownica szaleje. Na awaryjnych wracam do mechanika, wlokąc się 30 na godzinę.
Gaszę silnik idę do warsztatu. Ten wsiada ze mną do auta, jeździmy 15 minut w różnych prędkościach i nic.
Ja głpuieje. Mechanik każe mi przyjechać za 3 dni. Zostawiam auto. Wymienił tą śrubę co ciężko było przy ustawianiu zbieżności. Wyjął przegub wewnętrzny i okazało się że nie miał w sobie dwóch kulek, które się znalazły w innych obszarach samochodu. Wpakował je z powrotem, złożył przegub i skasował jak za zboże.
Pojechałem do domu. Rozpędziłem się i dalej to samo, raz gorzej raz lepiej, 5 minut można jeździć normalnie potem objawy wracają. Ja głupieję, czy pomożecie, ktoś się z czymś takim spotkał???
Jestem nowy na forum jak już był taki temat to napiszcie to usunę temat i się podepnę gdzie indziej.