[ Inny] Nissan Bluebird T72 2.0 Diesel 1989r
: 2009-12-31, 00:24
Cześć - podobnie jak z tematem o poprzednim Bluebirdem U11- dokonam przerzucenia opisu obecnego autka z poprzedniego forum.
Nissan Bluebird typ T72 2.0D sedan z 1989 roku (zjechał z taśmy w październiku 1988). W Sunderland polakierowano go na kolor czerwony.
Silnik:
Wolnossący diesel z komorą wstępną wirową o mocy 67KM i momencie obrotowym 127Nm przy 2400rpm. Jak na auto o masie ok 1200kg silnik jest słaby, mnie jednak wystarcza w zupełności- nie lubię szybkiej jazdy ale nawet jak się przyciśnie to potrafi się dosyć sprawnie zebrać.
Nadwozie: Klasyczne trójbryłowe- bez polotu- mnie się podoba. Rozstaw osi 255cm (2.55m)
Wnętrze jest bardzo przestronne, wszystko jest na miejscu, obsługa intuicyjna. Wygodne fotele obszyto krótkowłosym welurem, plastiki nie trzeszczą, są porządnie zamocowane i spasowane.
Z wyposażenia fabrycznego Bluebirdek posiada: centralny zamek z kluczyka, wszystkie cztery szyby elektryczne, el regulacja lusterek, wspomaganie kierownicy, el regulacja wysokości świateł. No w końcu to bogatsza wersja SLX- przypuszczam że jak na tamte lata był to full wypas.
Dołożyłem mu natomiast: pilota do centralnego zamka; moduł domykania szyb po zamknięciu z pilota (nacisnę na pilocie"zamknij"- autko się zamknie i szyby się domkną; natomiast jak zamknę z kluczyka- auto-tak, szyby-nie czyli tak jak chciałem)
No to teraz najdłuższa część- czyli jak stałem się jego posiadaczem:
Jak już pisałem w historii poprzedniego- beżowego Bluebirda U11- w 2003 roku zaczynałem się rozglądać za innym autem- rzecz jasna w dieslu- Przypadł mi do gustu Peugeot 405 1.9D- byłem nawet bliski kupna ale żona mnie od niego odciągała. W grę wchodziła też Omega- i bardzo dobrze że nie kupiłem tego niemieckiego chłamu. Tak sobie jeździłem na giełdę, przeglądałem ogłoszenia w gazetach- nic nie było ciekawego. Sytuacja zmieniła się w 2004 roku kiedy to oglądnąłem sobie 3 inne Bluebirdy- dwa z Poznania, jeden ze Zbąszynia- wiadomo wszystkie były piękne, ten ze Zbąszynia-srebrne kombi w ładnym stanie- zwłaszcza spodobał się synowi- jednak miał kilka oznak rdzy na nadkolu i wokół przedniej szyby, poza tym sprzęgło się ślizgało-"Przemyślę sprawę i zadzwonię do Pana"- powiedziałem. I jakoś znów bardziej podobała mi się 405- bo upolowałem inną ale tez nie idealną. Reasumując żaden tych trzech nie był niczym nadzwyczajnym w porównaniu do tego co nastąpiło dnia 1 maja 2004 roku. Otóż pod koniec kwietnia 2004 młody wynalazł mi w Internecie skromnie wyglądające ogłoszenie(mam je zapisane na dysku w kilku miejscach): Ktoś z Gniezna oferował czerwonego Bluebirda z pełnym "wypasem" i jak napisał w bardzo dobrym stanie:Decyzja- dzwonię do gościa: Pamiętam tę rozmowę a najbardziej zdanie "Jak pan znajdziesz na nim choćby gram rdzy to stawiam panu pół litra". Zapowiadało się miło Umówiłem się na oglądnięcie w uroczysty dzień 1 maja 2004r-początkowo nie chciał się zgodzić bo to sobota i on wtedy jedzie na działkę- no ale jakoś go przekonałem. Podjechałem moim beżowym(jeszcze wtedy) Bluebirdem. Pierwsze wrażenie gdy go ujrzałem: Byłem lekko wstrząśnięty i zaniemówiłem- stan jak z fabryki- uczucie bezcenne. Obejrzałem dokładnie, przejechałem się(przebieg przy zakupie- 230 tys km)- dałem gościowi zaliczkę- wiedziałem że będzie mój. 4 maja 2004r pojechałem już po niego z resztą kwoty, pierwszą dłuższą jazdę zaliczył szwagier. Pozostało przerejestrować i się cieszyć. Od samego początku wkurzał mnie wskaźnik paliwa- kiwał się na wszystkie strony jak była 1/3- wymieniłem cały zespół w baku-nic, dałem auto do dwóch elektryków- rozłożyli ręce- jeden troszkę poprawił ale niewiele. W końcu wymieniłem sam wskaźniczek w zegarach- problem nie powrócił. Miał też małe "dziedziczne" niedociągnięcia- po pewnym czasie musiałem lekko doszczelnić zbiorniczek spryskiwacza i zlecić mistrzowi naprawę włącznika świateł cofania. Pojechałem nim na wakacje nad morze- pojechałem jednego dnia zwiedzić stare miejscowości w które kiedyś jeździliśmy. Jadę sobie powolutku, spacerkiem- widzę za mną gościa w lusterku w Terrano II - pomyślałem- ale się wkurza, że jakiś gamoń przed nim tak wolno jedzie- postanowiłem zaparkować przy ulicy- patrzę- on też za mną staje- podbiega do mnie i mówi: Panie!! To jest moje auto!!- byłem lekko wstrząśnięty- "O cholera czyżbym kupił kradzionego??" Po chwili rozmowy okazało się że ten Pan to sympatyczny Polak mieszkający pod Berlinem- i jest pierwszym właścicielem mojego Bluebirda- "Po zderzakach go poznałem!!" - powiedział mi, że oddał je do malowania(fabrycznie były czarne) i lakiernik dupa skopał robotę-dlatego złazi z tylnego zderzaka. Przy okazji dowiedziałem się że te nalepki na błotnikach - są od dealera z Berlina który do dziś dnia istnieje. Powiedział mi też, że ten któremu on sprzedał to auto to jego znajomy- mieszkający koło Międzyrzecza(potem zdobyłem do niego nr telefonu). Mówił że bardzo przyjemnie się nim jeździło, kazał też założyć sobie oryginalny nierdzewny układ wydechowy- jest do dziś w super stanie, a ta fabryczna końcówka wydechy to już w oóle miodzio. Fajnie że spotkała mnie taka sytuacja- było mi bardzo miło. W 2005 roku wymieniłem amortyzatory z tyłu bo lewy się pocił, na bieżąco dbałem i dbam o regularne wymiany oleju (wymieniam średnio raz w roku- co 8 tys km- bo tyle nim robię rocznie- na różnych odcinkach- zarówno krótszych jak i tych dłuższych), 3 lipca 2007 roku syn się wkurzył- zadzwonił do kilku warsztatów z szybami samochodowymi- i zasponsorował mi(a w zasadzie Nissanowi) nową przednią szybę. On tez zajmuje się pielęgnacją autka- stało się to nawet jego małym hobby(pasją do aut to już się zaraził ode mnie jak był mały). W lipcu 2008 wymieniłem tarczę sprzęgła na NKK- niestety to był błąd bo tarcza ta wyje przy prawie każdym ruszaniu- trzeba robić ponownie i to od razu cały komplet- niestety
Autko spisuje się bardzo wiernie- spala 5 literków ropki na 100km w trasie w mieście zapewne trochę więcej- tu nie wiem bo nie liczyłem nigdy- akurat nie jestem nim zbyt często w Poznaniu- głównie korzystamy z mniejszego Citroenka Ax 1.5D. Również ma mądre rozwiązania techniczne- gdy zapali się lampka od brudnego paliwa- dzwoni dzwoneczek od nie zgaszonych świateł. Swoją drogą ten dzwoneczek wydaje bardzo naturalne"bim-bam"- jak w starych amerykańskich krążownikach. Pozostaje się cieszyć ze wspaniałego auta i mieć nadzieję że jeszcze długo pochodzi- tego to jestem pewien bo obecny przebieg to 271 tys km.
Plany co do auta?? No oczywiście wymieniać na bieżąco elementy wymagające interwencji, syn już powiedział że da środki na nowe oprawienie kierownicy (jest trochę zmęczona słońcem), ponownie wymienić sprzęgło, klocki mimo że wymieniłem - piszczą przy lekkim hamowaniu- wkurza mnie to i stwierdziłem że wymienię znowu, tym razem na Ferodo i przy okazji poproszę o lekkie przetoczenie tarcz (celem zlikwidowania bruzdek). Chciałbym też dać emblematy do ponownepo pochromowania. Młody liczy że BB będzie jego- no to jeszcze pomyślimy Dba o niego bardzo, kupił nowe radio, obecnie myśli czy przeznaczyć oszczędności na alufelgi 14"- model ENZO H.- w tym to go akurat hamuję bo stan polskich nawierzchni nie jest najlepszy- on wypiera się świetnym wyglądem autka... Nie wystarcza mu to że zdobył już oryginalne kołpaki do niego po 2,5 roku poszukiwań. Kolekcjonuje prospekty na jego temat- jak na razie ma ich chyba 15 może więcej.- stał się jednym słowem zapaleńcem tego auta.
W autku wprowadziłem drobne zmiany po których i ja i BB czują się lepiej- założyłem światła dzienne Helli- to akurat prezent na gwiazdkę w 2007 roku - zgadnijcie od kogo??
wpadłem na pomysł szybkiej informacji o zmianie oleju- kupiłem małą przezroczystą folijkę i przykleiłem na taśmę dwustronną do boku deski rozdzielczej- przy każdym otwarciu drzwi można zerknąć kiedy to ostatnio olej był zmieniany. Dwa razy zakonserwowałem samemu podwozie oraz profile zamknięte Dostałem za darmo oryginalną dojazdówkę- wielkie dzięki Adam!!; zdobyłem wszystkie 4 oryginalne chlapacze.
Nie zostaje nic innego jak lać paliwo i jeździć bo w końcu do tego auta są stworzone. Obecny plan jest taki, aby nie jeździć więcej niż 8 tysięcy kilometrów rocznie(co tyle zmieniam olej wraz z filtrem), dbać o furkę ile tylko wlezie, oraz taki cichy pomysł jak będę miał środki- polakierować całe autko na ten sam kolor- ale w bazie- pozbędę się w ten sposób wszystkich wad fabrycznego lakieru; Jak się trafią to oryginalne aluski też bym chętnie przyjął... marzenia są piękne
Zapomniałem jeszcze podać adresu mojej strony o BB- http://bluebirdclub.w.interia.pl - zapraszam serdecznie.
Teraz kilka fotek z montażu świateł dziennych:
W miarę aktualne zdjęcia:
Przed:
I po montażu świateł dziennych Hella:
No i efekt finalny:
No i na zakończenie zrobię małą reklamę dealerowi:
Pragnąłbym dodać, że dealer ten istnieje do dziś dnia. Wybierając się do Berlina zamierzam go odwiedzić.
Kończymy? Eee tam... pokażę Wam najbardziej aktualne fotki Bluebirda po zastosowaniu kosmetyków Meguiars:
Muszę się w końcu spotkać z Coyotem który zrobił mi sporo "artystycznych" fotek autka na tegorocznym zlocie w Karpicku.
Nissan Bluebird typ T72 2.0D sedan z 1989 roku (zjechał z taśmy w październiku 1988). W Sunderland polakierowano go na kolor czerwony.
Silnik:
Wolnossący diesel z komorą wstępną wirową o mocy 67KM i momencie obrotowym 127Nm przy 2400rpm. Jak na auto o masie ok 1200kg silnik jest słaby, mnie jednak wystarcza w zupełności- nie lubię szybkiej jazdy ale nawet jak się przyciśnie to potrafi się dosyć sprawnie zebrać.
Nadwozie: Klasyczne trójbryłowe- bez polotu- mnie się podoba. Rozstaw osi 255cm (2.55m)
Wnętrze jest bardzo przestronne, wszystko jest na miejscu, obsługa intuicyjna. Wygodne fotele obszyto krótkowłosym welurem, plastiki nie trzeszczą, są porządnie zamocowane i spasowane.
Z wyposażenia fabrycznego Bluebirdek posiada: centralny zamek z kluczyka, wszystkie cztery szyby elektryczne, el regulacja lusterek, wspomaganie kierownicy, el regulacja wysokości świateł. No w końcu to bogatsza wersja SLX- przypuszczam że jak na tamte lata był to full wypas.
Dołożyłem mu natomiast: pilota do centralnego zamka; moduł domykania szyb po zamknięciu z pilota (nacisnę na pilocie"zamknij"- autko się zamknie i szyby się domkną; natomiast jak zamknę z kluczyka- auto-tak, szyby-nie czyli tak jak chciałem)
No to teraz najdłuższa część- czyli jak stałem się jego posiadaczem:
Jak już pisałem w historii poprzedniego- beżowego Bluebirda U11- w 2003 roku zaczynałem się rozglądać za innym autem- rzecz jasna w dieslu- Przypadł mi do gustu Peugeot 405 1.9D- byłem nawet bliski kupna ale żona mnie od niego odciągała. W grę wchodziła też Omega- i bardzo dobrze że nie kupiłem tego niemieckiego chłamu. Tak sobie jeździłem na giełdę, przeglądałem ogłoszenia w gazetach- nic nie było ciekawego. Sytuacja zmieniła się w 2004 roku kiedy to oglądnąłem sobie 3 inne Bluebirdy- dwa z Poznania, jeden ze Zbąszynia- wiadomo wszystkie były piękne, ten ze Zbąszynia-srebrne kombi w ładnym stanie- zwłaszcza spodobał się synowi- jednak miał kilka oznak rdzy na nadkolu i wokół przedniej szyby, poza tym sprzęgło się ślizgało-"Przemyślę sprawę i zadzwonię do Pana"- powiedziałem. I jakoś znów bardziej podobała mi się 405- bo upolowałem inną ale tez nie idealną. Reasumując żaden tych trzech nie był niczym nadzwyczajnym w porównaniu do tego co nastąpiło dnia 1 maja 2004 roku. Otóż pod koniec kwietnia 2004 młody wynalazł mi w Internecie skromnie wyglądające ogłoszenie(mam je zapisane na dysku w kilku miejscach): Ktoś z Gniezna oferował czerwonego Bluebirda z pełnym "wypasem" i jak napisał w bardzo dobrym stanie:Decyzja- dzwonię do gościa: Pamiętam tę rozmowę a najbardziej zdanie "Jak pan znajdziesz na nim choćby gram rdzy to stawiam panu pół litra". Zapowiadało się miło Umówiłem się na oglądnięcie w uroczysty dzień 1 maja 2004r-początkowo nie chciał się zgodzić bo to sobota i on wtedy jedzie na działkę- no ale jakoś go przekonałem. Podjechałem moim beżowym(jeszcze wtedy) Bluebirdem. Pierwsze wrażenie gdy go ujrzałem: Byłem lekko wstrząśnięty i zaniemówiłem- stan jak z fabryki- uczucie bezcenne. Obejrzałem dokładnie, przejechałem się(przebieg przy zakupie- 230 tys km)- dałem gościowi zaliczkę- wiedziałem że będzie mój. 4 maja 2004r pojechałem już po niego z resztą kwoty, pierwszą dłuższą jazdę zaliczył szwagier. Pozostało przerejestrować i się cieszyć. Od samego początku wkurzał mnie wskaźnik paliwa- kiwał się na wszystkie strony jak była 1/3- wymieniłem cały zespół w baku-nic, dałem auto do dwóch elektryków- rozłożyli ręce- jeden troszkę poprawił ale niewiele. W końcu wymieniłem sam wskaźniczek w zegarach- problem nie powrócił. Miał też małe "dziedziczne" niedociągnięcia- po pewnym czasie musiałem lekko doszczelnić zbiorniczek spryskiwacza i zlecić mistrzowi naprawę włącznika świateł cofania. Pojechałem nim na wakacje nad morze- pojechałem jednego dnia zwiedzić stare miejscowości w które kiedyś jeździliśmy. Jadę sobie powolutku, spacerkiem- widzę za mną gościa w lusterku w Terrano II - pomyślałem- ale się wkurza, że jakiś gamoń przed nim tak wolno jedzie- postanowiłem zaparkować przy ulicy- patrzę- on też za mną staje- podbiega do mnie i mówi: Panie!! To jest moje auto!!- byłem lekko wstrząśnięty- "O cholera czyżbym kupił kradzionego??" Po chwili rozmowy okazało się że ten Pan to sympatyczny Polak mieszkający pod Berlinem- i jest pierwszym właścicielem mojego Bluebirda- "Po zderzakach go poznałem!!" - powiedział mi, że oddał je do malowania(fabrycznie były czarne) i lakiernik dupa skopał robotę-dlatego złazi z tylnego zderzaka. Przy okazji dowiedziałem się że te nalepki na błotnikach - są od dealera z Berlina który do dziś dnia istnieje. Powiedział mi też, że ten któremu on sprzedał to auto to jego znajomy- mieszkający koło Międzyrzecza(potem zdobyłem do niego nr telefonu). Mówił że bardzo przyjemnie się nim jeździło, kazał też założyć sobie oryginalny nierdzewny układ wydechowy- jest do dziś w super stanie, a ta fabryczna końcówka wydechy to już w oóle miodzio. Fajnie że spotkała mnie taka sytuacja- było mi bardzo miło. W 2005 roku wymieniłem amortyzatory z tyłu bo lewy się pocił, na bieżąco dbałem i dbam o regularne wymiany oleju (wymieniam średnio raz w roku- co 8 tys km- bo tyle nim robię rocznie- na różnych odcinkach- zarówno krótszych jak i tych dłuższych), 3 lipca 2007 roku syn się wkurzył- zadzwonił do kilku warsztatów z szybami samochodowymi- i zasponsorował mi(a w zasadzie Nissanowi) nową przednią szybę. On tez zajmuje się pielęgnacją autka- stało się to nawet jego małym hobby(pasją do aut to już się zaraził ode mnie jak był mały). W lipcu 2008 wymieniłem tarczę sprzęgła na NKK- niestety to był błąd bo tarcza ta wyje przy prawie każdym ruszaniu- trzeba robić ponownie i to od razu cały komplet- niestety
Autko spisuje się bardzo wiernie- spala 5 literków ropki na 100km w trasie w mieście zapewne trochę więcej- tu nie wiem bo nie liczyłem nigdy- akurat nie jestem nim zbyt często w Poznaniu- głównie korzystamy z mniejszego Citroenka Ax 1.5D. Również ma mądre rozwiązania techniczne- gdy zapali się lampka od brudnego paliwa- dzwoni dzwoneczek od nie zgaszonych świateł. Swoją drogą ten dzwoneczek wydaje bardzo naturalne"bim-bam"- jak w starych amerykańskich krążownikach. Pozostaje się cieszyć ze wspaniałego auta i mieć nadzieję że jeszcze długo pochodzi- tego to jestem pewien bo obecny przebieg to 271 tys km.
Plany co do auta?? No oczywiście wymieniać na bieżąco elementy wymagające interwencji, syn już powiedział że da środki na nowe oprawienie kierownicy (jest trochę zmęczona słońcem), ponownie wymienić sprzęgło, klocki mimo że wymieniłem - piszczą przy lekkim hamowaniu- wkurza mnie to i stwierdziłem że wymienię znowu, tym razem na Ferodo i przy okazji poproszę o lekkie przetoczenie tarcz (celem zlikwidowania bruzdek). Chciałbym też dać emblematy do ponownepo pochromowania. Młody liczy że BB będzie jego- no to jeszcze pomyślimy Dba o niego bardzo, kupił nowe radio, obecnie myśli czy przeznaczyć oszczędności na alufelgi 14"- model ENZO H.- w tym to go akurat hamuję bo stan polskich nawierzchni nie jest najlepszy- on wypiera się świetnym wyglądem autka... Nie wystarcza mu to że zdobył już oryginalne kołpaki do niego po 2,5 roku poszukiwań. Kolekcjonuje prospekty na jego temat- jak na razie ma ich chyba 15 może więcej.- stał się jednym słowem zapaleńcem tego auta.
W autku wprowadziłem drobne zmiany po których i ja i BB czują się lepiej- założyłem światła dzienne Helli- to akurat prezent na gwiazdkę w 2007 roku - zgadnijcie od kogo??
wpadłem na pomysł szybkiej informacji o zmianie oleju- kupiłem małą przezroczystą folijkę i przykleiłem na taśmę dwustronną do boku deski rozdzielczej- przy każdym otwarciu drzwi można zerknąć kiedy to ostatnio olej był zmieniany. Dwa razy zakonserwowałem samemu podwozie oraz profile zamknięte Dostałem za darmo oryginalną dojazdówkę- wielkie dzięki Adam!!; zdobyłem wszystkie 4 oryginalne chlapacze.
Nie zostaje nic innego jak lać paliwo i jeździć bo w końcu do tego auta są stworzone. Obecny plan jest taki, aby nie jeździć więcej niż 8 tysięcy kilometrów rocznie(co tyle zmieniam olej wraz z filtrem), dbać o furkę ile tylko wlezie, oraz taki cichy pomysł jak będę miał środki- polakierować całe autko na ten sam kolor- ale w bazie- pozbędę się w ten sposób wszystkich wad fabrycznego lakieru; Jak się trafią to oryginalne aluski też bym chętnie przyjął... marzenia są piękne
Zapomniałem jeszcze podać adresu mojej strony o BB- http://bluebirdclub.w.interia.pl - zapraszam serdecznie.
Teraz kilka fotek z montażu świateł dziennych:
W miarę aktualne zdjęcia:
Przed:
I po montażu świateł dziennych Hella:
No i efekt finalny:
No i na zakończenie zrobię małą reklamę dealerowi:
Pragnąłbym dodać, że dealer ten istnieje do dziś dnia. Wybierając się do Berlina zamierzam go odwiedzić.
Kończymy? Eee tam... pokażę Wam najbardziej aktualne fotki Bluebirda po zastosowaniu kosmetyków Meguiars:
Muszę się w końcu spotkać z Coyotem który zrobił mi sporo "artystycznych" fotek autka na tegorocznym zlocie w Karpicku.