To może i ja opiszę swoją przygodę z panami mundurowymi
Jest piękny poranek, 7 rano, ja prawie 38 stopni gorączki,obolały, katar, kaszel, oczy podkrążone jak po nocnej imprezie,ogólnie nie wyglądam a mam do przejechania ok 100 km.
Po 15 km spokojnej jazdy, widzę jak uprzejmy pan z bocznej uliczki wychodzi z lizakiem i uprzejmie zaprasza mnie na pobocze.
Zatrzymuję się a pan podchodzi do mnie i tłumaczy że przekroczyłem prędkość o jakieś 30 km/h i będzie mandat, zaprasza mnie do swojej srebrnej vectry,wsiadam i już na starcie pan oferuje mi kontrole trzeźwości bo jak na jego oko to jakoś kiepsko wyglądam.
No i stało się, po skończonym badaniu alkomatem {oczywiście 0.00} dopadł mnie mocny kaszel, do tego katar,i po tym jak zasmarkałem im tylną kanapę i zostawiłem kupę zarazek w ich srebrnym aucie panowie mi grzecznie podziękowali, odpuścili wystawienie mandatu bo stwierdzili że w aptece kasa mi się bardziej przyda.
Pozdrowienia dla panów z drogówki.
Konto punktowe w dalszym ciągu puste