[ Primera] P11, 2001, 1.8 (PB / LPG)
Moderatorzy: Seba WWA, Ryba, Sajmooon, janusz, Zielkq
[ Primera] P11, 2001, 1.8 (PB / LPG)
Kupiona w 2013 roku, jeździ od tamtej pory twardo.
Więc po kolei:
SILNIK to znienawidzony 1.8 16V - niemal nie bierze oleju (zużycie na poziomie 0,4-0,5/10kkm). Od kilku lat lany był 5W50 Mobila, wymieniany co 10k (bo gaz) i wydaje mi się, że chyba to najlepiej konserwuje silnik . Mi tam działa, chociaż powolnymi krokami zbliża się remont silnika. Rozrząd nie dzwoni, nie był ruszany do tej pory.
Przebieg na poziomie 348kkm.
Kupiłem z 230k na liczniku. Auto było naprawdę zadbane, bo jeździł nim chłopak, który nie dość, że nie kręci, to jeszcze dbał o auto. Przejechał nim całą Europę, a jedyny kłopot to stan kierownicy (okładzina nieco się łuszczy, ale kto by się tym przejmował, ja na pewno nie).
Na LPG jeździ od 2008 roku. Wcześniej była założona instalacja III generacji Stella, w 2017 roku zmieniłem na Lovato. Powód był prosty - padł mi parownik, a nie był nigdzie do dostania nowy od prawie roku, a dostępność innych części była tak niska, że stwierdziłem, że lepiej wymienić na coś nowszego. Spalanie nie było złe, ale po wymianie na Lovato IV generacji zrobiło się śmiesznie niskie (uśrednione spalanie z ostatnich kilkunastu tankowań to 8 litrów, głównie jeżdżę autem poza miastem, najczęściej ekspresówkami, więc na trasie rzadko jadę wolniej niż 90 na godzinę).
Służy mi bardzo dobrze. Nie ma może jakoś super dużo mocy, ale spokojnie się toczy. Zrobiłem nią już prawie 120kkm, nigdy nie widziała lawety. Najpoważniejsza usterka - padł mi rozrusznik w trasie. Poszła na popych. No i jeszcze raz okazało się, że temperatura leci do góry - pompa wody zaczęła podprowadzać chłodziwo, były jakieś wahania na termometrze, więc jak dojechałem gdzie trzeba, to od razu zacząłem szukać przyczyny. Zleciało trochę płynu z chłodnicy, dolałem co trzeba, pojechałem na warsztat. Okazało się, że to pompa, więc było szukanie części. Lipa straszna się z nimi robi niestety.
Czasem sypie się coś w zawieszeniu (wada - zaleta - jak jedna rzecz idzie, to trzeba się przygotować na następną, ale przynajmniej po dwóch wizytach mam spokój na długo; ostatni raz robiłem zawieszenie trzy lata temu, teraz znowu coś się sypnęło. Zostało tylko wymienić tylne kolumny, bo trochę tyłek przysiadł, chociaż trzyma parametry). Ale nie mam powodów do narzekania. Naprawy są tanie, części w miarę dostępne (chociaż na półoś czekałem tydzień, a zaciski od ręcznego były regenerowane, bo ostatnie zamienniki były za totalnie idiotyczne 500 złotych za stronę).
Do tego sporo poduszek powietrznych, nieco elektryki "wygodnej" (lusterka, wszystkie szyby, automatyczna klima, grzanie tyłka), super wygodne fotele, masa miejsca z tyłu i pojemny bagażnik.
Jak na razie jeździ i nie planuję go pogonić. Zwłaszcza że jest to naprawdę wdzięczne wozidło. Ostatnio przymierzałem się do wymiany, bo dziecko i tak dalej, ale popatrzyłem na ofertę aut używanych i... stwierdziłem, że włożę w Primerę cztery koła (gaz, impregnacja podwozia, ogarnięcie lakierki i paru pierdółek) i będę jeździł, dopóki się nie rozpadnie. A na to się nie zanosi w najbliższym czasie
Więc po kolei:
SILNIK to znienawidzony 1.8 16V - niemal nie bierze oleju (zużycie na poziomie 0,4-0,5/10kkm). Od kilku lat lany był 5W50 Mobila, wymieniany co 10k (bo gaz) i wydaje mi się, że chyba to najlepiej konserwuje silnik . Mi tam działa, chociaż powolnymi krokami zbliża się remont silnika. Rozrząd nie dzwoni, nie był ruszany do tej pory.
Przebieg na poziomie 348kkm.
Kupiłem z 230k na liczniku. Auto było naprawdę zadbane, bo jeździł nim chłopak, który nie dość, że nie kręci, to jeszcze dbał o auto. Przejechał nim całą Europę, a jedyny kłopot to stan kierownicy (okładzina nieco się łuszczy, ale kto by się tym przejmował, ja na pewno nie).
Na LPG jeździ od 2008 roku. Wcześniej była założona instalacja III generacji Stella, w 2017 roku zmieniłem na Lovato. Powód był prosty - padł mi parownik, a nie był nigdzie do dostania nowy od prawie roku, a dostępność innych części była tak niska, że stwierdziłem, że lepiej wymienić na coś nowszego. Spalanie nie było złe, ale po wymianie na Lovato IV generacji zrobiło się śmiesznie niskie (uśrednione spalanie z ostatnich kilkunastu tankowań to 8 litrów, głównie jeżdżę autem poza miastem, najczęściej ekspresówkami, więc na trasie rzadko jadę wolniej niż 90 na godzinę).
Służy mi bardzo dobrze. Nie ma może jakoś super dużo mocy, ale spokojnie się toczy. Zrobiłem nią już prawie 120kkm, nigdy nie widziała lawety. Najpoważniejsza usterka - padł mi rozrusznik w trasie. Poszła na popych. No i jeszcze raz okazało się, że temperatura leci do góry - pompa wody zaczęła podprowadzać chłodziwo, były jakieś wahania na termometrze, więc jak dojechałem gdzie trzeba, to od razu zacząłem szukać przyczyny. Zleciało trochę płynu z chłodnicy, dolałem co trzeba, pojechałem na warsztat. Okazało się, że to pompa, więc było szukanie części. Lipa straszna się z nimi robi niestety.
Czasem sypie się coś w zawieszeniu (wada - zaleta - jak jedna rzecz idzie, to trzeba się przygotować na następną, ale przynajmniej po dwóch wizytach mam spokój na długo; ostatni raz robiłem zawieszenie trzy lata temu, teraz znowu coś się sypnęło. Zostało tylko wymienić tylne kolumny, bo trochę tyłek przysiadł, chociaż trzyma parametry). Ale nie mam powodów do narzekania. Naprawy są tanie, części w miarę dostępne (chociaż na półoś czekałem tydzień, a zaciski od ręcznego były regenerowane, bo ostatnie zamienniki były za totalnie idiotyczne 500 złotych za stronę).
Do tego sporo poduszek powietrznych, nieco elektryki "wygodnej" (lusterka, wszystkie szyby, automatyczna klima, grzanie tyłka), super wygodne fotele, masa miejsca z tyłu i pojemny bagażnik.
Jak na razie jeździ i nie planuję go pogonić. Zwłaszcza że jest to naprawdę wdzięczne wozidło. Ostatnio przymierzałem się do wymiany, bo dziecko i tak dalej, ale popatrzyłem na ofertę aut używanych i... stwierdziłem, że włożę w Primerę cztery koła (gaz, impregnacja podwozia, ogarnięcie lakierki i paru pierdółek) i będę jeździł, dopóki się nie rozpadnie. A na to się nie zanosi w najbliższym czasie
Ostatnio zmieniony 2017-06-01, 23:18 przez bratekr, łącznie zmieniany 2 razy.
Fajnie, ze sie sprawuje. Pokaz foty jak auto się prezentuje:)
100NX... 17 rok i nadal jeździ..
http://nissanzone.pl/viewtopic.php?t=20517
http://nissanzone.pl/viewtopic.php?t=15049
http://nissanzone.pl/viewtopic.php?t=6859
http://nissanzone.pl/viewtopic.php?t=20517
http://nissanzone.pl/viewtopic.php?t=15049
http://nissanzone.pl/viewtopic.php?t=6859
No działa . Chociaż ostatnio przed wymianą oleju zauważyłem, że olej zatrzymał się na dolnym ząbku bagnetu, więc trzeba było nieco dolać. Cóż, przebieg robi swoje.
Zdjęć raczej nie mam - jakoś nieszczególnie jestem miłośnikiem estetyki, co widać . Wybieram się na myjnię od dwóch tygodni, a już by wypadało. Auto jest czerwone. Przy przeszczepie nadkoli (okazało się, że to nie bąble w części przy drzwiach, ale... ruda wyjadła wszystko, co było schowane pod plastikiem) udało się lakiernikowi zmatowić lakier, więc nie widać różnicy.
W ostatni weekend Primera łyknęła 800 kilometrów na luzie .
Zdjęć raczej nie mam - jakoś nieszczególnie jestem miłośnikiem estetyki, co widać . Wybieram się na myjnię od dwóch tygodni, a już by wypadało. Auto jest czerwone. Przy przeszczepie nadkoli (okazało się, że to nie bąble w części przy drzwiach, ale... ruda wyjadła wszystko, co było schowane pod plastikiem) udało się lakiernikowi zmatowić lakier, więc nie widać różnicy.
W ostatni weekend Primera łyknęła 800 kilometrów na luzie .
Foty ogarnę w ten weekend, bo jeszcze na myjni nie byłem. Odbijam się ostatnio od kolejek (może dziś nocą skoczę).
Pompa zaczęła przepuszczać chłodziwo bezobjawowo, potem temperatura zaczęła wariować. Dolałem chłodziowo, patrzyłem pod maskę, gdzie co cieknie. Zostawiłem samochód na kilka dni w warsztacie, chłopaki ruszyli po tym czasie, zobaczyli plamę, połączyli kropki i było po sprawie. Trudno było wyłapać miejsce przecieku, bo nie był duży, ale po tych kilku dniach wszystko było jasne. Niestety pompa ze szrotu, bo nie było nigdzie w normalnej cenie.
Teraz muszę ogarnąć pocenie się miski olejowej, bo coś tam się zbiera, i lewy wahacz, bo jest już na granicy parametrów. I hajda na przegląd .
Pompa zaczęła przepuszczać chłodziwo bezobjawowo, potem temperatura zaczęła wariować. Dolałem chłodziowo, patrzyłem pod maskę, gdzie co cieknie. Zostawiłem samochód na kilka dni w warsztacie, chłopaki ruszyli po tym czasie, zobaczyli plamę, połączyli kropki i było po sprawie. Trudno było wyłapać miejsce przecieku, bo nie był duży, ale po tych kilku dniach wszystko było jasne. Niestety pompa ze szrotu, bo nie było nigdzie w normalnej cenie.
Teraz muszę ogarnąć pocenie się miski olejowej, bo coś tam się zbiera, i lewy wahacz, bo jest już na granicy parametrów. I hajda na przegląd .