[ 200SX] s13 by Golec
: 2016-03-13, 14:21
[center]Witam wszystkich
Myślę, że już nadszedł czas aby opisać moją nieruchomość, która od niedawna zaczęła przemieszczać się o własnych siłach
Na początku chciałbym podzielić się z wami historią jaka spotkała mnie razem z tym autem
Ostrzegam, będzie ona dosyć długa, więc osobom mniej wytrwałym sugeruję aby przewinęli dużo dalej Z góry przepraszam za jakość zdjęć, wiekszość z nich zostało wykonanych telefonem.
Do rzeczy:
Tak samo jak wielu z was, Nissan marzył mi się od skończenia 14 roku życia. Wiadomo, każdy rodzic o zdrowych zmysłach, wybijał dziecku taki samochód z głowy W moim przypadku trwało to regularnie do czasu ukończenia szkoły. Przejrzałem wiele ogłoszeń sprzedaży s13 w sieci, warunkiem znalezienia auta była jedyna rzecz. Ma to być seria, nie tknięta ręką nie wiadomo jakiego tunera. Chce do wszystkiego dojść sam, a nie kupić gotowe auto.
Tym o to sposobem dochodzimy do roku 2013 gdzie osobiście obejrzałem sporą ilość s13 wystawionych na allegro. W każdej coś mi nie pasowało
Pewnego dnia przeglądając ogłoszenia, znalazłem samochód który wcześniej nie był wystawiany. Srebrne s13 - zawsze chciałem bordowe, z automatyczną skrzynią biegów fuck trzeba by robić przekładkę, uszkodzony błotnik z przodu no . Pewnie jak większość będzie zgnity. Zaryzykowałem i pojechałem obejrzeć, nie daleko, bo na drugim końcu Warszawy.
Ku mojemu zdziwieniu, na miejscu zobaczyłem przyzwoity egzemplarz. Z jedynych mankamentów blacharskich był wspomniany wcześniej wgniecony błotnik, końcówki progów (klasyka gatunku), purchel na błotniku tylnym i zniszczona tylna szyba przez naprawę klapy Jedyną modyfikacją jaką posiadało auto był Chiński filtr stożkowy z Norauto Silnik po odpaleniu dosłownie cykał jak marzenie, jechał żwawo i przyjemnie pomimo starej automatycznej skrzyni. W zawieszeniu cisza i spokój, żadnych luzów, stuków, nic. Wszystko seria, łącznie z oryginalnym dwudziesto paro letnim wydechem. Dodatkowo do auta były części do przekładki skrzyni na manual. Właścicielowi nie śpieszyło się ze sprzedażą jak się nie sprzeda, zostanie dla brata, ale on woli BMW. Jak to usłyszałem, decyzja była tylko jedna, to auto będzie moje.
Tym sposobem 14 Lipca 2013 roku stałem się właścicielem tej o to przedliftowej S13 z 1989 roku z przebiegiem nie całych 150000 km sprowadzonej ze Szwajcarii :
Zdjęć od przodu niestety nie mam z tamtego okresu
Radość po kupnie była ogromna, znajomi podziwiali. Wspaniały dzień mojego życia, spełnione marzenie.
Dzień po zakupie, kolega chciał sprawdzić czy seryjny Nissan da rade objechać Peugeota 406 CC 172 KM. W Nissanie jeszcze nic nie wymieniłem, nic nie ruszyłem, ale zgodziłem się bo sam byłem ciekawy. Parę rund z rolki, Peugeot w tyle, później starty z miejsca, Nissan zostawał w tyle. Ostatni przejazd i wracamy. 3 klaksony i idziemy ogniem, do momentu, aż w Nissanie coś zgrzytnęło, strzeliło, nie ma mocy. 140 i więcej nie chce jechać. Jak to możliwe?! Silnik normalnie pracuje na wszystkie gary, przy dodawaniu gazu coś zgrzyta. WTF?! Coś się zesrało Pięknie, drugi dzień mam samochód Powrót do domu na kołach, łzy w oczach
Następnego dnia wjazd do garażu i szukanie usterki. Szybka diagnoza, padło turbo. No nic, życie toczy się dalej, kupiłem T28, uzupełniłem swoją wiedzę co można dodatkowo wymienić.
[video]http://www.youtube.com/watch?v=qTn5pKF3uhQ[/video]
Po naprawie, auto jeździło bezawaryjnie, nie powalało osiągami (wszyscy wiemy jak jedzie ca z t28 na seryjnym doładowaniu). Do czasu - pierwszego latania boków. Deszczowy dzień, pierwsze próby na rondzie, wszystko ładnie pięknie. Tak byłem skupiony na jeździe, że nie zauważyłem wskazówki temp. wody na czerwonym polu. Ostudziłem silnik, stwierdziłem, ze po jednym razie nic mu nie będzie. HAHAHA, dobre! Wtedy nie miałem przekonania, że to CA, zawsze może się coś stać Po jakimś czasie okazało się, że przegrzanie zaowocowało wysraną uszczelką pod głowicą. Trudno, życie, trzeba naprawić. Któregoś pięknego wieczoru w towarzystwie kumpla, piwa i paczki papierosów zaczęliśmy rozbierać silnik.
Kilka godzin pracy, głowica zdjęta:
Głowica została zrobiona jak Pan Bóg przykazał, wszystko wymienione, uszczelniacze, prowadnice wszystko wszystko.. Auto znowu poskładane spisywało się świetnie, ale pod względem mocy nie dawało sobie rady z Seatem Leonem 1.9 TDI Jedynymi modyfikacjami jakie wprowadziłem w nissana były dodatkowe zegary, usunięcie katalizatora i pierwszego tłumika. Jeździłem tak, aż do kolizji spowodowanej przez kobietę o włosach koloru blond, która nie zauważyła, że stoję na skrzyżowaniu i mam czerwone światło...
Dylemat, zostawić takiego obitego czy naprawiać jeżdżę nim na co dzień, , musi być ładny.
Samochód odstawiłem do znajomego blacharza na naprawę tyłu i przy okazji wymianę przedniego lewego błotnika. Po naprawie auto prezentowało się tak:
W tak zwanym między czasie, cały czas odkładałem pieniądze aby zamienić takie pedały:
Na takie:
Przeszczep skrzyni zakończyliśmy o 5 nad ranem, bo nissan nie chciał odpalić z nie wiadomo jakch przyczyn. Przecież kabelki dobrze połączyłem. Później okazało, że jednak źle
Fura zagadała, dodatkowo zamontowany został MBC i doładowanie ustawione na 0.8 bara. Autentycznie przestraszyłem się tego samochodu. W porównaniu do tego co było, jest niebo a ziemia. Radość z tego, że fura podaje była ogromna do tego stopnia, że jak tylko pojawiło się 70* temp oleju, gaz pracował w systemie 0-1.
Silnik dzielnie znosił moje humorki, ale było z nim coraz gorzej, ciśnienie oleju coraz niższe, wydawał coraz to dziwniejsze odgłosy, a ja coraz bardziej nastawiałem się na kolejne rozbieranie CA18 i plułem sobie w brodę, że przy okazji robienia głowicy nie zrobiłem kompleksowego remontu dołu.
Wraz w forumowym kolegą Barta odwiedziliśmy spot na Stadionie Narodowym:
Ten spot był ostatnim na jaki nissan dojechał o własnych siłach. Kilka dni później stwierdził, że ma dosyć i umiera.
W silniku obróciła się panew i ciśnienie oleju spadło na tyle, że strach był go odpalać, bo nawet na zimnym silniku pompa nie biła 3 barów ciśnienia oleju na MOTULU! Silnik pracował jak kosiarka albo jak kto woli traktor
Nissan postał jakiś czas w swoim garażu, a ja kminiłem koncepcje odbudowy auta.
Garaż został zbudowany z koncepcji mojego pomysłowego taty. Miał on być na jedną zimę a stoi już ponad 2 lata
Czas leciał, koncepcji jak nie było tak nie ma, ale trzeba się pozbyć padaki spod maski:
Nie spinałem się z robotą, wyjęliśmy silnik, wieczorami rozbierałem go na śrubki aby ocenić straty.
Rozbiórka silnika tylko i wyłącznie pokazała, że jest kupą złomu. Przytarty na jednym cylindrze, wał popękany, krzywy, idealny na lampkę do pokoju. ZŁOM.
Narodził się pomysł włożenia SR20 i w tym celu odkładałem pieniądze. Motywacja i chęci reanimowania Nissana z miesiąca na miesiąc malały. Jedyną osobą motywującą mnie do naprawy samochodu była moja dziewczyna i naprawdę podziwiam ją za to, że znosiła moje marudzenie przez ładnych kilka miesięcy
Koncepcja zmieniała się z godziny na godzinę, a może SR, a może RB, a może tak wezmę kredyt i pójdę grubo w 2JZ. Zszedłem na ziemie i dalej zbierałem pieniądze.
Pewnego pięknego dnia pojawiło się ogłoszenie kompletnego swapa CA18 w całkiem spoko kasie, stwierdziłem, ze może by tak spróbować jeszcze raz z CA. Kilka telefonów, pojechałem osobiście sprawdzić silnik. Kompresja ok, jakieś wycieki oleju spod miski i spod dekli wałków. Kilka dni namysłu, dobra, ryzykuję. Po silnik pojechałem zwykłym samochodem osobowym z przyczepką. Akurat tego dnia nikt z busem nie miał czasu, a ja byłem pewny, że będzie padać deszcz. WYKRAKAŁEM
W tym miejscu muszę stwierdzić, że zaczęła się zła passa roku 2015. Silnik i wszystkie klamoty przywiozłem do swojego małego garażu:
Przy nissanie zakończyłem wcześniejsze roboty i zabrałem się za włożenie silnika.
Problemów nie brakowało, a to żuraw nie chce działać, a to poduszki silnika odwrotnie zamontowane itp.
Po paru wieczorach walki silnik odpalił.
[video]http://www.youtube.com/watch?v=PEUnhZ_7lhc[/video]
Radość była ogromna, ale trwała tylko chwile. Silnik łapie temperaturę i zaczyna strzelać kichać prychać. O co kaman?! Podmiana cewek jest trochę lepiej, ale nadal strzela, podmianka świec jest ok, równo pracuje, można go finalnie wygrzać, jest nadzieja na pierwszą przejażdżkę. Wyjeżdżamy nissanem z garażu, ja zadowolony sprzątam narzędzia.
Radość znowu nie trwała długo. Gdy silnik nabrał temperatury, pojawił się wyciek oleju spod filtra. Skubaniec wypluł mi ponad litr oleju na kostkę Jest sobota wieczór, nic już nie zrobię, ani nie kupie filtra, oleju, świec, nic. Nie pozostaje nic innego jak czekać do poniedziałku i na spokojnie zamówić części.
Części przyjechały, po pracy pędzikiem lecę do garażu wymieniać olej i świece:
Wszystko wymienione, płyny posprawdzane, ostatnie śrubki dokręcone, można wybrać się na przejażdżkę. Jazda testowa z ogromnym uśmiechem na twarzy, terroryzowałem okolicę jeżdżąc bez wydechu Jednak coś mnie nadal niepokoiło. Do nowego silnika wjechało stare MBC ustawione na 0.8 bara, a fura nie jedzie tak jak powinna, EGT szaleje. Stary silnik był żwawszy. Podjechałem do TomaRacing aby BRT rzucił okiem o co chodzi i ustawił poprawnie zapłon bo nie miałem dostępu do lampy. Próby ustawienia zapłonu na 15*, a silnik pracuje jak na podtrzymaniu turbo :O szok. BRT sugeruje, abym sprawdził rozrząd i wymienił wyklekotane koło pasowe na wale. Ok. Zapłon poprawiliśmy tak aby fura jakoś jechała. Rożnica była kolosalna, ale to i tak nie było to co trzeba.
Na dworzu zrobiło się zimno, w moim małym garażu nie dałoby się nic zrobić, więc czekałem na wolne stanowisko w pracy. Jest, w końcu się udało, wjeżdżamy gruzem. Z góry założyłem, ze dwie godziny wystarczą mi na wymianę koła pasowego i sprawdzenie rozrządu. Niestety, walka tego dnia zakończyła się na szarpaniu się z 1.5 metrową lagą aby w ogóle odkręcić koło pasowe. Finalnie śruba od koła pasowego obróciła się, zerwała gwint w wale i nie chciała wyjść. Pozostało tylko cięcie kółka. Koło zdemontowane, a naszym oczom ukazał się wał, który niemalże był kwadratowy i z zerwanym klinem. Poprosiłem szlifierza aby przyjechał zobaczyć czy da się coś z tym zrobić. Jego słowa mogły być tylko jedne: złom, nic z tego nie urzeźbi, potrzebny drugi wał. Fantastycznie, silnik podziałał dwa tygodnie, a na tyle była gwarancja rozruchowa. Nie pozostało nic innego jak ponowne wyciąganie silnika i umieszczenie go na stole operacyjnym:
Rozbiórka jak to rozbiórka, poszła gładko i przyjemnie. Problemy były ze znalezieniem nowego wału który nadaje się do obróbki. Pech chciał, że tydzień wcześniej sprzedałem idealny nominalny wał Po około dwóch miesiącach znalazł się nominalny wał razem z blokiem. Szybka akcja, pomiary, obróbka, zamawianie części i można składać:
W tak zwanym miedzy czasie wykonałem też inne prace przy nissanie, jak przeniesienie aku do bagażnika, montaż nowej pompy paliwa i zrobienie nowego zasilania pompy prosto z aku:
Silnik wjechał do komory, wszystko poskładałem, odpalam jest ok, działa. Ciśnienie oleju jak marzenie. Można jeździć. Miałem nadzieję, że to już koniec moich problemów z silnikiem. Nadzieja matką głupich To był dopiero początek. Pojeździłem jakiś czas bez większych przygód, nie wiem, miesiąc może półtora. Aż nagle w silniku zaczęło coś klepać. Z początku myślałem, że to hydraulika, jednak później dźwięk brzmiał na obróconą panewkę. Załamałem się. Kasa wsadzona w silnik a coś znowu się poddało. Miałem ochotę zepchnąć Gruza do Wisły albo go spalić. Finalnie odstawiłem go do garażu, zamknąłem i nie miałem ochoty na niego patrzeć.
Pojechałem na Japfest 2k15, gdzie na nowo narodziła się moja miłość do tego samochodu. Poznałem ogromną ilość osób pozytywnie zakręconych na punkcie Nissanów i sam odzyskałem w niego wiarę. Postanowiłem, że dam ostatnią szansę temu silnikowi. Jak się zesra to znowu postoi. Po powrocie do domu, nissan wjechał na stanowisko rozbiórkowe, silnik znowu opuścił komorę, ale tym razem został rozebrany do ostatniej śrubki. Dodatkowo mogłem zweryfikować jego stan w środku i przemyśleć części jakie zostaną zamontowane.
Po rozebraniu, każdy możliwy element silnika dokładnie pomierzyłem dla własnego spokoju. Blok z wałem, korbami i tłokami pojechał do szlifierza, na pomiary i spasowanie tego jak należy. Głowica również została sprawdzona i splanowana, z nią było wszystko ok.
W dole silnika było nieco gorzej. Wszystkie korby i podpory główne wymagały naprawy, sworznie tłokowe i tulejki wybite. Robimy, ma być profi.
Po około dwóch tygodniach oczekiwania odebrałem graty od szlifierza. Zaniosłem wszystko do garażu i czekałem na wolniejszy czas aby móc zacząć składać:
Blok znowu rozebrałem, aby sprawdzić pasowania po obróbce. Tak jak szlifierz mówił, wszystko zostało spasowane na maksymalnie 3 setki. Jedynym elementem który nie został ruszony to oryginalne tłoki, które pięknie trzymały wymiary nominalne, razem z cylindrami.
W końcu udało się znaleźć wolny czas i można było zacząć składanie:
Po 4 wieczorach składania silnik był gotowy do włożenia:
Szybka akcja, wpychamy Nissana do garażu i wkładamy motor:
Kolejnych parę wieczorów zajęło pospinanie wszystkiego do kupy:
[video]http://www.youtube.com/watch?v=50RPFNfV6ww[/video]
Silnik pięknie odpalił. Na pierwszy odpał został zalany najtańszy mineralny olej, popracował na nim łącznie godzinę, następnie został wymieniony na pół syntetyk i można było zacząć docierać silnik. Docierka była dość intensywna, 500 km na 10W40 i wymiana na docelowy, czyli Motul 300V 15W50:
W tym miejscu dochodzimy końca 2015 roku, gdzie fura jeździ, daje duużo radości mi i pasażerom, a także kończy się moja dziwna przeszłość z Nissanem. Można powiedzieć, że auto nadal jest serią, z wyremontowanym silnikiem, T28 i przelotem, ale ja wiem, że przy samochodzie sam osobiście zrobiłem dużo więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Satysfakcja jest ogromna, a pomysły na kolejne modyfikacje rodzą się z minuty na minutę
Wytrwałym, którzy przeczytali całe te moje wypociny chciałbym podziękować, mam nadzieję, że miło się czytało
Auto w tym momencie prezentuję się tak:
Aktualna spec lista auta:
SILNIK:
CA18DET
Seryjne tłoki i korbowody
panewki korbowe King Racing STD
panewki główne NPR 0.25
Pierścienie tłokowe NPR
Nowa pompa oleju i wody
Uszczelka Cometic 1.5mm
Szpilki głowicy ARP
Powiększone kanały dolotowe i wylotowe w głowicy
Zimniejsze świece NGK BCPR8EIX
Nowe wszystkie uszczelki i uszczelniacze
Powiększona miska olejowa custom by Erisson Performance + custom smok oleju z subaru
Poduszki silnika i skrzyni na poliuretanie
Przewody wodne i olejowy do turbo w oplocie
Plany:
większe wtryski
przepustnica KA24DE
UKŁAD DOLOTOWY I CHŁODZENIA:
Filtr stożkowy Simota
Orurowanie i IC seria
Plany:
duży FMIC
Nowy filtr grzybek ala HKS
Gruba chłodnica wody
Chłodnica Oleju
UKŁAD WYDECHOWY & TURBO:
Turbo Garrett T28 na seryjnym kolektorze
DP 3
Wydech Chiński przelot od elbow do końca 76mm
ELEKTRONIKA & ELEKTRYKA:
Komp seria
Zegary Defi style 60mm:
-Temperatura i ciśnienie oleju
-Temperatura wody
-Temperatura spalin EGT
-Ciśnienie doładowania
Turbo timer HKS Style Type 0
Elektryczne wentylatory chłodnicy wody z Forda Scorpio
Plany:
Nistune albo EMU
PRZENIESIENIE NAPĘDU:
Sprzęgło SPEC stage 3, 6łapkowy spiek
Seryjny zamach i skrzynia
Seryjny dyfer z automatycznej skrzyni
Plany:
Piasty 5x114,3 przód i tył (czekają na montaż)
Zaspawany dyfer
ZAWIESZENIE & HAMULCE:
Całość: seria
usunięty ABS
Na montaż Czekaja
Wahacze i zwrotnice przód s14
Hamulce 4 tłoki z s14
Plany:
Gwint, drażki na tył regulowane, poli na caly zawias, podkładi pod magiel, rozpórki
WNETRZE:
Seryjne fotele
Jakieś leciwe radio CD
Dodatkowe zegary
Gałka Nismo style
Drift button
Plany:
kubełek co najmniej dla kierowcy i szelki
kiera Sparco style z naba
BODY I KOŁA:
Seria pignose
Seryjne koło 15 przedlift
Plany:
Poszerzenia JUN style
felgi 17 z opla poszerzone
może jakieś dokładki progów i tylnego zderzaka
Na dzisiaj tyle
Stay tuned [/center]
Myślę, że już nadszedł czas aby opisać moją nieruchomość, która od niedawna zaczęła przemieszczać się o własnych siłach
Na początku chciałbym podzielić się z wami historią jaka spotkała mnie razem z tym autem
Ostrzegam, będzie ona dosyć długa, więc osobom mniej wytrwałym sugeruję aby przewinęli dużo dalej Z góry przepraszam za jakość zdjęć, wiekszość z nich zostało wykonanych telefonem.
Do rzeczy:
Tak samo jak wielu z was, Nissan marzył mi się od skończenia 14 roku życia. Wiadomo, każdy rodzic o zdrowych zmysłach, wybijał dziecku taki samochód z głowy W moim przypadku trwało to regularnie do czasu ukończenia szkoły. Przejrzałem wiele ogłoszeń sprzedaży s13 w sieci, warunkiem znalezienia auta była jedyna rzecz. Ma to być seria, nie tknięta ręką nie wiadomo jakiego tunera. Chce do wszystkiego dojść sam, a nie kupić gotowe auto.
Tym o to sposobem dochodzimy do roku 2013 gdzie osobiście obejrzałem sporą ilość s13 wystawionych na allegro. W każdej coś mi nie pasowało
Pewnego dnia przeglądając ogłoszenia, znalazłem samochód który wcześniej nie był wystawiany. Srebrne s13 - zawsze chciałem bordowe, z automatyczną skrzynią biegów fuck trzeba by robić przekładkę, uszkodzony błotnik z przodu no . Pewnie jak większość będzie zgnity. Zaryzykowałem i pojechałem obejrzeć, nie daleko, bo na drugim końcu Warszawy.
Ku mojemu zdziwieniu, na miejscu zobaczyłem przyzwoity egzemplarz. Z jedynych mankamentów blacharskich był wspomniany wcześniej wgniecony błotnik, końcówki progów (klasyka gatunku), purchel na błotniku tylnym i zniszczona tylna szyba przez naprawę klapy Jedyną modyfikacją jaką posiadało auto był Chiński filtr stożkowy z Norauto Silnik po odpaleniu dosłownie cykał jak marzenie, jechał żwawo i przyjemnie pomimo starej automatycznej skrzyni. W zawieszeniu cisza i spokój, żadnych luzów, stuków, nic. Wszystko seria, łącznie z oryginalnym dwudziesto paro letnim wydechem. Dodatkowo do auta były części do przekładki skrzyni na manual. Właścicielowi nie śpieszyło się ze sprzedażą jak się nie sprzeda, zostanie dla brata, ale on woli BMW. Jak to usłyszałem, decyzja była tylko jedna, to auto będzie moje.
Tym sposobem 14 Lipca 2013 roku stałem się właścicielem tej o to przedliftowej S13 z 1989 roku z przebiegiem nie całych 150000 km sprowadzonej ze Szwajcarii :
Zdjęć od przodu niestety nie mam z tamtego okresu
Radość po kupnie była ogromna, znajomi podziwiali. Wspaniały dzień mojego życia, spełnione marzenie.
Dzień po zakupie, kolega chciał sprawdzić czy seryjny Nissan da rade objechać Peugeota 406 CC 172 KM. W Nissanie jeszcze nic nie wymieniłem, nic nie ruszyłem, ale zgodziłem się bo sam byłem ciekawy. Parę rund z rolki, Peugeot w tyle, później starty z miejsca, Nissan zostawał w tyle. Ostatni przejazd i wracamy. 3 klaksony i idziemy ogniem, do momentu, aż w Nissanie coś zgrzytnęło, strzeliło, nie ma mocy. 140 i więcej nie chce jechać. Jak to możliwe?! Silnik normalnie pracuje na wszystkie gary, przy dodawaniu gazu coś zgrzyta. WTF?! Coś się zesrało Pięknie, drugi dzień mam samochód Powrót do domu na kołach, łzy w oczach
Następnego dnia wjazd do garażu i szukanie usterki. Szybka diagnoza, padło turbo. No nic, życie toczy się dalej, kupiłem T28, uzupełniłem swoją wiedzę co można dodatkowo wymienić.
[video]http://www.youtube.com/watch?v=qTn5pKF3uhQ[/video]
Po naprawie, auto jeździło bezawaryjnie, nie powalało osiągami (wszyscy wiemy jak jedzie ca z t28 na seryjnym doładowaniu). Do czasu - pierwszego latania boków. Deszczowy dzień, pierwsze próby na rondzie, wszystko ładnie pięknie. Tak byłem skupiony na jeździe, że nie zauważyłem wskazówki temp. wody na czerwonym polu. Ostudziłem silnik, stwierdziłem, ze po jednym razie nic mu nie będzie. HAHAHA, dobre! Wtedy nie miałem przekonania, że to CA, zawsze może się coś stać Po jakimś czasie okazało się, że przegrzanie zaowocowało wysraną uszczelką pod głowicą. Trudno, życie, trzeba naprawić. Któregoś pięknego wieczoru w towarzystwie kumpla, piwa i paczki papierosów zaczęliśmy rozbierać silnik.
Kilka godzin pracy, głowica zdjęta:
Głowica została zrobiona jak Pan Bóg przykazał, wszystko wymienione, uszczelniacze, prowadnice wszystko wszystko.. Auto znowu poskładane spisywało się świetnie, ale pod względem mocy nie dawało sobie rady z Seatem Leonem 1.9 TDI Jedynymi modyfikacjami jakie wprowadziłem w nissana były dodatkowe zegary, usunięcie katalizatora i pierwszego tłumika. Jeździłem tak, aż do kolizji spowodowanej przez kobietę o włosach koloru blond, która nie zauważyła, że stoję na skrzyżowaniu i mam czerwone światło...
Dylemat, zostawić takiego obitego czy naprawiać jeżdżę nim na co dzień, , musi być ładny.
Samochód odstawiłem do znajomego blacharza na naprawę tyłu i przy okazji wymianę przedniego lewego błotnika. Po naprawie auto prezentowało się tak:
W tak zwanym między czasie, cały czas odkładałem pieniądze aby zamienić takie pedały:
Na takie:
Przeszczep skrzyni zakończyliśmy o 5 nad ranem, bo nissan nie chciał odpalić z nie wiadomo jakch przyczyn. Przecież kabelki dobrze połączyłem. Później okazało, że jednak źle
Fura zagadała, dodatkowo zamontowany został MBC i doładowanie ustawione na 0.8 bara. Autentycznie przestraszyłem się tego samochodu. W porównaniu do tego co było, jest niebo a ziemia. Radość z tego, że fura podaje była ogromna do tego stopnia, że jak tylko pojawiło się 70* temp oleju, gaz pracował w systemie 0-1.
Silnik dzielnie znosił moje humorki, ale było z nim coraz gorzej, ciśnienie oleju coraz niższe, wydawał coraz to dziwniejsze odgłosy, a ja coraz bardziej nastawiałem się na kolejne rozbieranie CA18 i plułem sobie w brodę, że przy okazji robienia głowicy nie zrobiłem kompleksowego remontu dołu.
Wraz w forumowym kolegą Barta odwiedziliśmy spot na Stadionie Narodowym:
Ten spot był ostatnim na jaki nissan dojechał o własnych siłach. Kilka dni później stwierdził, że ma dosyć i umiera.
W silniku obróciła się panew i ciśnienie oleju spadło na tyle, że strach był go odpalać, bo nawet na zimnym silniku pompa nie biła 3 barów ciśnienia oleju na MOTULU! Silnik pracował jak kosiarka albo jak kto woli traktor
Nissan postał jakiś czas w swoim garażu, a ja kminiłem koncepcje odbudowy auta.
Garaż został zbudowany z koncepcji mojego pomysłowego taty. Miał on być na jedną zimę a stoi już ponad 2 lata
Czas leciał, koncepcji jak nie było tak nie ma, ale trzeba się pozbyć padaki spod maski:
Nie spinałem się z robotą, wyjęliśmy silnik, wieczorami rozbierałem go na śrubki aby ocenić straty.
Rozbiórka silnika tylko i wyłącznie pokazała, że jest kupą złomu. Przytarty na jednym cylindrze, wał popękany, krzywy, idealny na lampkę do pokoju. ZŁOM.
Narodził się pomysł włożenia SR20 i w tym celu odkładałem pieniądze. Motywacja i chęci reanimowania Nissana z miesiąca na miesiąc malały. Jedyną osobą motywującą mnie do naprawy samochodu była moja dziewczyna i naprawdę podziwiam ją za to, że znosiła moje marudzenie przez ładnych kilka miesięcy
Koncepcja zmieniała się z godziny na godzinę, a może SR, a może RB, a może tak wezmę kredyt i pójdę grubo w 2JZ. Zszedłem na ziemie i dalej zbierałem pieniądze.
Pewnego pięknego dnia pojawiło się ogłoszenie kompletnego swapa CA18 w całkiem spoko kasie, stwierdziłem, ze może by tak spróbować jeszcze raz z CA. Kilka telefonów, pojechałem osobiście sprawdzić silnik. Kompresja ok, jakieś wycieki oleju spod miski i spod dekli wałków. Kilka dni namysłu, dobra, ryzykuję. Po silnik pojechałem zwykłym samochodem osobowym z przyczepką. Akurat tego dnia nikt z busem nie miał czasu, a ja byłem pewny, że będzie padać deszcz. WYKRAKAŁEM
W tym miejscu muszę stwierdzić, że zaczęła się zła passa roku 2015. Silnik i wszystkie klamoty przywiozłem do swojego małego garażu:
Przy nissanie zakończyłem wcześniejsze roboty i zabrałem się za włożenie silnika.
Problemów nie brakowało, a to żuraw nie chce działać, a to poduszki silnika odwrotnie zamontowane itp.
Po paru wieczorach walki silnik odpalił.
[video]http://www.youtube.com/watch?v=PEUnhZ_7lhc[/video]
Radość była ogromna, ale trwała tylko chwile. Silnik łapie temperaturę i zaczyna strzelać kichać prychać. O co kaman?! Podmiana cewek jest trochę lepiej, ale nadal strzela, podmianka świec jest ok, równo pracuje, można go finalnie wygrzać, jest nadzieja na pierwszą przejażdżkę. Wyjeżdżamy nissanem z garażu, ja zadowolony sprzątam narzędzia.
Radość znowu nie trwała długo. Gdy silnik nabrał temperatury, pojawił się wyciek oleju spod filtra. Skubaniec wypluł mi ponad litr oleju na kostkę Jest sobota wieczór, nic już nie zrobię, ani nie kupie filtra, oleju, świec, nic. Nie pozostaje nic innego jak czekać do poniedziałku i na spokojnie zamówić części.
Części przyjechały, po pracy pędzikiem lecę do garażu wymieniać olej i świece:
Wszystko wymienione, płyny posprawdzane, ostatnie śrubki dokręcone, można wybrać się na przejażdżkę. Jazda testowa z ogromnym uśmiechem na twarzy, terroryzowałem okolicę jeżdżąc bez wydechu Jednak coś mnie nadal niepokoiło. Do nowego silnika wjechało stare MBC ustawione na 0.8 bara, a fura nie jedzie tak jak powinna, EGT szaleje. Stary silnik był żwawszy. Podjechałem do TomaRacing aby BRT rzucił okiem o co chodzi i ustawił poprawnie zapłon bo nie miałem dostępu do lampy. Próby ustawienia zapłonu na 15*, a silnik pracuje jak na podtrzymaniu turbo :O szok. BRT sugeruje, abym sprawdził rozrząd i wymienił wyklekotane koło pasowe na wale. Ok. Zapłon poprawiliśmy tak aby fura jakoś jechała. Rożnica była kolosalna, ale to i tak nie było to co trzeba.
Na dworzu zrobiło się zimno, w moim małym garażu nie dałoby się nic zrobić, więc czekałem na wolne stanowisko w pracy. Jest, w końcu się udało, wjeżdżamy gruzem. Z góry założyłem, ze dwie godziny wystarczą mi na wymianę koła pasowego i sprawdzenie rozrządu. Niestety, walka tego dnia zakończyła się na szarpaniu się z 1.5 metrową lagą aby w ogóle odkręcić koło pasowe. Finalnie śruba od koła pasowego obróciła się, zerwała gwint w wale i nie chciała wyjść. Pozostało tylko cięcie kółka. Koło zdemontowane, a naszym oczom ukazał się wał, który niemalże był kwadratowy i z zerwanym klinem. Poprosiłem szlifierza aby przyjechał zobaczyć czy da się coś z tym zrobić. Jego słowa mogły być tylko jedne: złom, nic z tego nie urzeźbi, potrzebny drugi wał. Fantastycznie, silnik podziałał dwa tygodnie, a na tyle była gwarancja rozruchowa. Nie pozostało nic innego jak ponowne wyciąganie silnika i umieszczenie go na stole operacyjnym:
Rozbiórka jak to rozbiórka, poszła gładko i przyjemnie. Problemy były ze znalezieniem nowego wału który nadaje się do obróbki. Pech chciał, że tydzień wcześniej sprzedałem idealny nominalny wał Po około dwóch miesiącach znalazł się nominalny wał razem z blokiem. Szybka akcja, pomiary, obróbka, zamawianie części i można składać:
W tak zwanym miedzy czasie wykonałem też inne prace przy nissanie, jak przeniesienie aku do bagażnika, montaż nowej pompy paliwa i zrobienie nowego zasilania pompy prosto z aku:
Silnik wjechał do komory, wszystko poskładałem, odpalam jest ok, działa. Ciśnienie oleju jak marzenie. Można jeździć. Miałem nadzieję, że to już koniec moich problemów z silnikiem. Nadzieja matką głupich To był dopiero początek. Pojeździłem jakiś czas bez większych przygód, nie wiem, miesiąc może półtora. Aż nagle w silniku zaczęło coś klepać. Z początku myślałem, że to hydraulika, jednak później dźwięk brzmiał na obróconą panewkę. Załamałem się. Kasa wsadzona w silnik a coś znowu się poddało. Miałem ochotę zepchnąć Gruza do Wisły albo go spalić. Finalnie odstawiłem go do garażu, zamknąłem i nie miałem ochoty na niego patrzeć.
Pojechałem na Japfest 2k15, gdzie na nowo narodziła się moja miłość do tego samochodu. Poznałem ogromną ilość osób pozytywnie zakręconych na punkcie Nissanów i sam odzyskałem w niego wiarę. Postanowiłem, że dam ostatnią szansę temu silnikowi. Jak się zesra to znowu postoi. Po powrocie do domu, nissan wjechał na stanowisko rozbiórkowe, silnik znowu opuścił komorę, ale tym razem został rozebrany do ostatniej śrubki. Dodatkowo mogłem zweryfikować jego stan w środku i przemyśleć części jakie zostaną zamontowane.
Po rozebraniu, każdy możliwy element silnika dokładnie pomierzyłem dla własnego spokoju. Blok z wałem, korbami i tłokami pojechał do szlifierza, na pomiary i spasowanie tego jak należy. Głowica również została sprawdzona i splanowana, z nią było wszystko ok.
W dole silnika było nieco gorzej. Wszystkie korby i podpory główne wymagały naprawy, sworznie tłokowe i tulejki wybite. Robimy, ma być profi.
Po około dwóch tygodniach oczekiwania odebrałem graty od szlifierza. Zaniosłem wszystko do garażu i czekałem na wolniejszy czas aby móc zacząć składać:
Blok znowu rozebrałem, aby sprawdzić pasowania po obróbce. Tak jak szlifierz mówił, wszystko zostało spasowane na maksymalnie 3 setki. Jedynym elementem który nie został ruszony to oryginalne tłoki, które pięknie trzymały wymiary nominalne, razem z cylindrami.
W końcu udało się znaleźć wolny czas i można było zacząć składanie:
Po 4 wieczorach składania silnik był gotowy do włożenia:
Szybka akcja, wpychamy Nissana do garażu i wkładamy motor:
Kolejnych parę wieczorów zajęło pospinanie wszystkiego do kupy:
[video]http://www.youtube.com/watch?v=50RPFNfV6ww[/video]
Silnik pięknie odpalił. Na pierwszy odpał został zalany najtańszy mineralny olej, popracował na nim łącznie godzinę, następnie został wymieniony na pół syntetyk i można było zacząć docierać silnik. Docierka była dość intensywna, 500 km na 10W40 i wymiana na docelowy, czyli Motul 300V 15W50:
W tym miejscu dochodzimy końca 2015 roku, gdzie fura jeździ, daje duużo radości mi i pasażerom, a także kończy się moja dziwna przeszłość z Nissanem. Można powiedzieć, że auto nadal jest serią, z wyremontowanym silnikiem, T28 i przelotem, ale ja wiem, że przy samochodzie sam osobiście zrobiłem dużo więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Satysfakcja jest ogromna, a pomysły na kolejne modyfikacje rodzą się z minuty na minutę
Wytrwałym, którzy przeczytali całe te moje wypociny chciałbym podziękować, mam nadzieję, że miło się czytało
Auto w tym momencie prezentuję się tak:
Aktualna spec lista auta:
SILNIK:
CA18DET
Seryjne tłoki i korbowody
panewki korbowe King Racing STD
panewki główne NPR 0.25
Pierścienie tłokowe NPR
Nowa pompa oleju i wody
Uszczelka Cometic 1.5mm
Szpilki głowicy ARP
Powiększone kanały dolotowe i wylotowe w głowicy
Zimniejsze świece NGK BCPR8EIX
Nowe wszystkie uszczelki i uszczelniacze
Powiększona miska olejowa custom by Erisson Performance + custom smok oleju z subaru
Poduszki silnika i skrzyni na poliuretanie
Przewody wodne i olejowy do turbo w oplocie
Plany:
większe wtryski
przepustnica KA24DE
UKŁAD DOLOTOWY I CHŁODZENIA:
Filtr stożkowy Simota
Orurowanie i IC seria
Plany:
duży FMIC
Nowy filtr grzybek ala HKS
Gruba chłodnica wody
Chłodnica Oleju
UKŁAD WYDECHOWY & TURBO:
Turbo Garrett T28 na seryjnym kolektorze
DP 3
Wydech Chiński przelot od elbow do końca 76mm
ELEKTRONIKA & ELEKTRYKA:
Komp seria
Zegary Defi style 60mm:
-Temperatura i ciśnienie oleju
-Temperatura wody
-Temperatura spalin EGT
-Ciśnienie doładowania
Turbo timer HKS Style Type 0
Elektryczne wentylatory chłodnicy wody z Forda Scorpio
Plany:
Nistune albo EMU
PRZENIESIENIE NAPĘDU:
Sprzęgło SPEC stage 3, 6łapkowy spiek
Seryjny zamach i skrzynia
Seryjny dyfer z automatycznej skrzyni
Plany:
Piasty 5x114,3 przód i tył (czekają na montaż)
Zaspawany dyfer
ZAWIESZENIE & HAMULCE:
Całość: seria
usunięty ABS
Na montaż Czekaja
Wahacze i zwrotnice przód s14
Hamulce 4 tłoki z s14
Plany:
Gwint, drażki na tył regulowane, poli na caly zawias, podkładi pod magiel, rozpórki
WNETRZE:
Seryjne fotele
Jakieś leciwe radio CD
Dodatkowe zegary
Gałka Nismo style
Drift button
Plany:
kubełek co najmniej dla kierowcy i szelki
kiera Sparco style z naba
BODY I KOŁA:
Seria pignose
Seryjne koło 15 przedlift
Plany:
Poszerzenia JUN style
felgi 17 z opla poszerzone
może jakieś dokładki progów i tylnego zderzaka
Na dzisiaj tyle
Stay tuned [/center]